Od 26 lat pracuje pan w kolbuszowskiej policji. Czy jest sprawa, o której pan nigdy nie zapomni?
- Tak. To był bodajże 1997 rok. Do jej wyjaśnienia zostałem powołany do grupy operacyjnej przez komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. Sprawa dotyczyła zabójstwa Joanny S., 30-letniej mieszkanki Tarnobrzega. Ta młoda kobieta została zastrzelona z broni palnej. Jej zwłoki znaleziono na dzikim wysypisku śmieci, w lasku po lewej stronie przy drodze prowadzącej na Świerczów.
Dlaczego akurat ta?
- Ponieważ ta sprawa nie została rozwiązana do dzisiaj. Trudno ją usunąć z pamięci, gdyż była pierwszą tak poważną sprawą w mojej pracy. Byłem wielokrotnie na miejscu, w którym znaleziono zwłoki. To dochodzenie miało wiele wątków. W trakcie prowadzonego postępowania jeździłem do Tarnobrzega, Sandomierza, Nowego Sącza, Rabki czy Wałbrzycha, gdzie sprawdzane były wątki śledztwa. Sprawa była emitowana w programie 997.
Joanna S. zginęła ponad 20 lat temu. Czy policja przestała już szukać jej zabójcy?
- Nigdy nie przestajemy. Sprawa jest kończona na etapie procesowym, ale czynności operacyjne są kontynuowane. Policja wciąż zbiera informacje. Każdy sygnał na temat niewykrytego przestępstwa przekazywany jest do weryfikacji.
Więcej w 31 numerze Korso Kolbuszowskie