Kamil to wyjątkowo uniwersalny zawodnik. W ostatnim plebiscycie naszego tygodnika doceniony został również przez kibiców. Triumfował w kategorii Piłkarz Roku. Jego kandydaturę do naszego plebiscytu zgłosił sztab szkoleniowy Kolbuszowianki. Jesienią tego sezonu jako bramkarz zaliczył komplet występów. Pokazał się tylko 13 razy. W ostatnim meczu pierwszej rundy, z KS-em Dzikowiec, obronił rzut karny, zdobywając dla swojej drużyny ważne punkty. Wiosną 2019 roku sprawdzał się również w innej roli. Jako napastnik zdobył trzy gole.
Walka o wyższą ligę
Kamil nie ukrywa, że wygrana w naszym plebiscycie to dla niego spore zaskoczenie. – Nie spodziewałem się tej nagrody – przyznaje były bramkarz Werynianki Werynia. - Bardzo się cieszę z tego, że zostałem tak wyróżniony za osiągnięcia piłkarskie za poprzedni rok. Dziękuję wszystkim ludziom za oddane na mnie głosy: telefonicznie i na kuponach. Wsparcie miałem w wśród rodziny, znajomych i przyjaciół z całego powiatu. Dzięki nim odebrałem ten zaszczytny tytuł Piłkarza Roku – podkreśla Czachor. Celem 29-letniego bramkarza jest sportowy awans z Kolbuszowianką.
Na razie KKS walczy o A klasę, ale najpewniej będzie chciał wrócić przynajmniej na poziom ligi okręgowej. – Oczywiście wierzę, że to marzenie spełnimy. Wiara czyni cuda, chciałbym, żeby nasz zespół zagrał jeszcze w wyższej lidze. Marzę, by wróciły stare, dobre czasy klubu, gdy grał co roku na poziomie czwartej ligi – zaznacza Kamil, który był kapitanem rezerw Kolbuszowianki w sezonach 2015/16 i 2016/17. – Dobrze wspominam tamte rozgrywki. Cieszę się, że jesienią tego sezonu mogłem przyczynić się do wywalczenia dobrej pozycji przed rundą rewanżową – opowiada Czachor. – Byłem w formie, ale cały zespół i trener zasługują na gratulacje. Cała drużyna zrobiła kawał dobrej roboty i dzięki niej puściłem tak mało bramek – dodaje.
Chciałby w "Turbokozaku"
Podstawowym celem Kamila na kolejne sezony są sportowe awanse z Kolbuszowianką, ale ma też kilka innych marzeń. – Przede wszystkim chcę pograć jeszcze parę lat na dobrym poziomie, jak się uda, to może w wyższej lidze. Ważne, by omijały mnie kontuzje – mówi bramkarz Kolbuszowianki.
Czachor pomaga również w klubie. Jest asystentem trenera w jednej z grup młodzieżowych, pomaga przy turniejach młodych zawodników KKS-u. Ma też jeszcze jedno, dość nietypowe i bardzo ambitne marzenie. Chciałby wystąpić w programie: Turbokozak. To program rozrywkowy emitowany w telewizji Canal+, w którym zaproszeni goście prezentują swoje umiejętności piłkarskie. – Chciałbym spróbować sił w konkurencjach piłkarskich. Kto wie, może to marzenie się spełni – nieco fantazjuje Kamil.
Mieszkający w Weryni zawodnik ma również cele jako kibic. Jako sympatyk piłki zagląda na mecze Ekstraklasy (np. w Krakowie), jak i 1 ligi w Mielcu. Jako kibic piłkarski zobaczył również stadion olimpijski w Londynie, na którym gra West Ham. – Jeszcze nie byłem na Stadionie Narodowym w Warszawie. Będę chciał pokibicować np. reprezentacji Polski. Jak każdy pasjonat piłki lubię meczową atmosferę stworzoną przez kibiców - zaznacza Czachor.
Od 16 roku życia
Kamil zaczął piłkarską przygodę w wieku 16 lat swoim klubie, czyli Weryniance Werynia. Dobrze pamięta swój debiut. – To był mecz w Rzemieniu. Zaczęło się dobrze. Zachowałem czyste konto, to jeszcze wybroniłem rzut karny. Tak dobrego początku się nie spodziewałem. Z Werynianką awansowałem do A klasy. Szybko spadliśmy, na jesień 2012 roku jeszcze zostałem w klubie w swojej rodzinnej miejscowości, ale od wiosny 2013 roku jestem w Kolbuszowiance – wspomina Kamil.
Jak trafił do "dwójki" Kolbuszowianki? - Po ponad 6 latach w Weryniance przede wszystkim chciałem grać wyżej. Prezes Dariusz Wróblewski zauważył mnie podczas gry ze studentami z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Zaproponował mi przejście do Kolbuszowej. Miałem już wcześniej propozycję z Kolbuszowianki, a w międzyczasie z Kolbuszowej Dolnej – mówi Kamil.
Popularny "Baki" w barwach Kolbuszowianka zaliczył kilka spektakularnych występów. W sezonie 2005/06 w meczu przeciwko Orłowi Kosowy w ciągu trzech minut wybronił dwa rzuty karne. Czachor ma też wspomnienie z gorszego meczu. - Zdarzyło się strzelić "samobója". Rywal wyrzucił piłkę z autu, napastnik się minął, a potem piłka się o mnie otarła i wpadła do siatki – podkreśla Czachor.
Minuty w 4 lidze i popularność
Najpopularniejszy piłkarz 2019 roku w naszym powiecie ma również na koncie kilka występów na poziomie czwartej ligi. W pierwszej drużynie Kolbuszowianki był zmiennikiem Mateusza Kozioła. – Dokładnie 20 minut z Przełomem Besko i 45 minut ze Strumykiem Malawa. Pamiętam, że za mecz w Malawie zebrałem dobre recenzje. Później za rządów trenera Waldemara Mazurka, w klasie okręgowej zagrałem 30 minut z Podleszanami i 12 minut z Czarnymi Trześń. Wiedziałem, że w czwartoligowej drużynie czeka mnie rola drugiego bramkarza, ale drugi nie znaczy słaby. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Nie żałowałem i do tej pory nie żałuję przenosin do Kolbuszowej – opisywał w jednej z rozmów z Korso - Czachor.
Kamil uczestniczył w dodatkowych treningach dla bramkarzy prowadzonych przez Roberta Mazura i Bogusława Wyparło. - Bardzo ceniłem sobie te zajęcia. Jak przychodziłem pierwszy raz, zobaczyłem, ile mam przed sobą pracy. Wtedy nic nie umiałem. Już na początku, po kilkunastu miesiącach zrobiłem postępy. Zauważyłem to w lidze. Podniosłem swoje kwalifikacje. Gdy zaczynałem treningi w Weryniance, to koledzy strzelali we mnie jak w kaczkę. Teraz mam bardziej urozmaicone zajęcia – zaznacza Czachor.
"Baki" na treningach i meczach jest wyjątkowo pracowity, ale wyróżnia się również poza nimi. Ma nawet swój specjalny fanpage w mediach społecznościowych. "Kamil Czachor Bramkarz" w portalu facebook.com śledzi 405 osób. - Wymyśliłem go po to, by nie zaśmiecać sobie swojego prywatnego konta. Zawsze wrzucałem sobie fotki z meczów i mieszało mi się to z prywatnymi sprawami – tłumaczył Kamil.
Można śmiało powiedzieć, że strona się sprawdziła. - Czasem robię konkursy. Kto wytypuje wynik, może wygrać zdjęcie z autografem. Czasem koledzy z Werynianki wygrywali – opisuje Kamil, który musi być odporny na... kpiny. - Ta stronka nie ma być mega poważna. Ja nie jestem profesjonalistą, ale mogę na luzie przekazać swoje wrażenia. Kogoś to bawi? Nie przejmuje się tym. Cieszę się walką w lidze, a przy okazji Footballowej Kolbuszowej mogłem pokopać z chłopakami z ekstraklasy – kończy Czachor.