- Nie potrzebujemy nowych zawodników, choć paru młodych straszy, że odejdą. Może przydałoby się wzmocnić zarówno obronę, pomoc, jak i atak, ale jak się nie uda, to nie będę rozpaczał – tłumaczy szkoleniowiec Zacisza.
Zespół ma duże szansę na powrót do A klasy po 9 latach walki na poziomie klasy B. Starsi kibice pamiętają czasy, gdy na boisku w Trześni ówczesny Strażak Niwiska walczył na poziomie klasy okręgowej (ostatnio sezon 2004/05).
Obecny zespół jesienią częściej wygrywał niż przegrywał (nie remisował). Ocena pierwszej rundy byłaby zdecydowanie wyższa, gdyby nie słabsza końcówka, w której podopieczni Tomasza Zygmunta przegrali aż trzy mecze z rzędu.
Sprawy nie ułatwiło kilka braków kadrowych i kontuzja ofensywnego lidera Trześni – Piotra Zielińskiego. – Czegoś nam zabrakło w tej końcówce. Z Dzikowcem popełniliśmy za dużo błędów w obronie. Najbardziej szkoda porażki z Łączkami Brzeskimi. Przegraliśmy 4:5 przy ponad stuprocentowej skuteczności gości, a sami zmarnowaliśmy jakiś 8 "setek" – wspomina Zygmunt.
Zacisze uległo liderowi na jego boisku 1:2. – W pierwszej połowie jeden z naszych chłopaków otrzymał czerwoną kartkę i mimo to po przerwie umieliśmy walczyć z Tempem jak równy z równym – oceniał Zygmunt, który jesienią nie miał kłopotów ze zmontowaniem składu na kolejne mecze o punkty.
Więcej w aktualnym Korso