PIŁKA NOŻNA 1 LIGA KOBIET. Sokółki zleciały do drugiej ligi

Opublikowano:
Autor:

PIŁKA NOŻNA 1 LIGA KOBIET. Sokółki zleciały do drugiej ligi - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Po pięciu sezonach walki na poziomie pierwszej ligi szczebel niżej spadają piłkarki Sokoła Kolbuszowa Dolna. Drużyna Tomasza Grabca w ostatniej kolejce zremisowała z Golem Częstochowa.

Było to dla naszej drużyny spotkanie "o życie". Zwycięstwo dałoby wyższe miejsce w tabeli i nadzieję na pozostanie na tym poziomie rozgrywek. Oczywiście wiele zależałoby od wyników ostatniej kolejki, w której Gol musiałby przegrać z Wandą Kraków, a Sokółki musiałyby zdobyć komplet punktów w wyjazdowym boju z ROW-em Rybnik. Niestety, podział punktów usatysfakcjonował częstochowski zespół. Naszej drużynie pozostała walka o utrzymanie jedenastego miejsca. W przypadku wycofania którejś z drużyn wtedy kolbuszowski zespół mógłby pozostać w pierwszej lidze na kolejny sezon.

Walczyły do końca

Końcowy wynik sobotniego meczu (3:3), który ze względu na problemy z boiskiem w Kolbuszowej Dolnej został rozegrany w Woli Chorzelowskiej, można uznać za adekwatny do tego, co oglądali kibice. Nasz zespół szybko objął prowadzenie po trafieniu Klaudii Korab. – Potem straciliśmy dwie bramki, których nie powinniśmy stracić – ubolewał trener Tomasz Grabiec. Gol wyrównał po rzucie wolnym, a za chwilę za dużo swobody przed polem karnym miała jedna z rywalek, która zdecydowała się na uderzenie z około 20 metrów. 

W drugiej połowie nasze piłkarki musiały dwa razy odrabiać straty. – Ola Mokrzycka pokazała, że wie, co to znaczy znaleźć się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie – zaznaczał Grabiec. Przy trafieniu na 3:3 świetną asystą popisała się Karolina Nowak. Następnie nasze zawodniczki rzuciły się do ataków z wiarą w zdobycie zwycięskiej bramki. – Cisnęliśmy, ale nie udało się nic wskórać. Nie lubię mówić o pracy sędziów, ale była ona słaba. Nie odgwizdano nam rzutu wolnego. Przyznaję jednak, że to nie przez decyzje sędziów spadamy z ligi – podkreślał Grabiec. Na głębsze analizy być może w naszym klubie przyjdzie jeszcze czas, ale już można wyciągnąć kilka wniosków. 

– Zabrakło liderki, mieliśmy dość wąską, niedoświadczoną kadrę. Parę meczów przegraliśmy w fatalnym stylu. Przypominam sobie bój z Rolnikiem, gdy wygrywaliśmy 3:0 i przegraliśmy 3:4. Nie można mówić o braku egzekutorki – ocenia Grabiec. Widoczny był brak trzech doświadczonych zawodniczek, które jeszcze jesienią decydowały o obliczu naszej drużyny: Ewy Koman, Marty Olejarczyk i Patrycji Motyki. – Czasem był problem z optymalnym zestawieniem składu. Na ławce pozostawały mi dziewczyny, które dopiero się uczą, potrzebują czasu. Jestem wdzięczny tym, które w ostatnich meczach walczyły mimo kontuzji – opisuje Grabiec. Madzia Paterak i Klaudia Korab miały kłopoty z pachwiną, a Izabela Rodzoń i Klaudia Baltazar z kolanami. 

Możliwe, że nasz zespół w kolejnym sezonie nadal będzie prowadzić T. Grabiec. – Jeśli udałoby się nam utrzymać dotychczasową kadrę, to myślę, że po sezonie walki na niższym szczeblu wrócilibyśmy na poziom pierwszej ligi – ocenia Grabiec, który nie marnuje czasu i szuka wzmocnień. – Ostatnio widziałem na turnieju w Mielcu ciekawe zawodniczki – wspomina trener naszej drużyny. Nie wiadomo, czy studia pozwolą na kontynuowanie dalszej gry Basi Kazneckiej i Gosi Kot. Sokół w okrojonym składzie powalczy w Rybniku. – Szansę dostaną juniorki, ale proszę nas nie skreślać, bo w tej lidze nigdy nic nie wiadomo. Można ograć kogoś z góry tabeli i przegrać z zespołem z ostatniego miejsca, który prezentuje solidny poziom – mówi Grabiec.

Podłamany Widelak

Smutny po sobotnim meczu jest Dariusz Widelak, prezes Sokoła. – Dziewczyny dały z siebie wszystko, walczyły w upale, dały z siebie maksa. To był bardzo wyrównany mecz, cios za cios – wspominał szef klubu z Kolbuszowej Dolnej. Widelak nie ma żalu do nikogo konkretnego. 

– Taki jest sport. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Szkoła sportowa w Rzeszowie w dużej mierze zabiera nam zdolne piłkarki z okolicy i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić. Mieliśmy trochę pod górkę, ale szczerze? Jestem w szoku, że spadamy. Bolą nas te remisy, było ich mnóstwo jesienią. Po pierwszej rundzie było słabo, ale my nie byliśmy zespołem zasługującym na spadek. Niestety, liczy się tylko to, co w sieci. Wyniki, punkty, nie udało się, szkoda – ubolewa Widelak. 

Przyznał jednocześnie, że odejście Motyki, Olejarczyk i Koman miało spory wpływ na końcowy wynik. Polski Związek Piłki Nożnej przygotował reformę rozgrywek. Od sezonu 2020/21 powstanie jedna grupa pierwszej ligi, dwie drugiego szczebla. - Walka w drugiej lidze nie będzie zbyt komfortowa, opłacalna. Trzeba będzie jeździć przez pół Polski. Teraz nie umiem powiedzieć, o co powalczymy w kolejnym sezonie – podsumował Widelak.  

 

Więcej w aktualnym numerze Korso.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE