Na poranne obrady samorządowców przyszła około 20-osobowa reprezentacja oddziału ginekologiczno-położniczego i noworodkowego, na czele z lekarzami Arkadiuszem Flisem i Witoldem Karpiakiem. Cel był jasny – poinformować gminnych samorządowców o sytuacji panującej w szpitalu i prosić o pomoc. Na sesji zabrakło Zbigniewa Strzelczyka, dyrektora lecznicy i Józefa Kardysia, starosty kolbuszowskiego. - Nie ma wytłumaczenia, że nie ma tutaj przedstawicieli organu prowadzącego lub też dyrekcji szpitala – stwierdził radny Waldemar Macheta. Niegdyś wicestarosta powiatu kolbuszowskiego pokusił się też o dość śmiałą propozycję rozwiązania sytuacji w lecznicy. - Jeżeli problemy (w szpitalu – przyp.red.) się powtarzają, to trzeba zrobić jedno – trzeba wymienić tych, którzy powodują te problemy albo im nie przeciwdziałają – powiedział samorządowiec, czym wywołał brawa zebranych. - Jesteśmy z wami – zapewnił pielęgniarki i położne Krzysztof Wilk, przewodniczący rady i dodał: - Jesteśmy za tym, żeby ten oddział funkcjonował i rozwijał się dla naszego wspólnego dobra. O dokładnym przebiegu czwartkowych rozmów na temat przyszłości szpitala przeczytacie Państwo już w najbliższym numerze naszego tygodnika.
Rzeczywistość oddziału neonatologicznego i ginekologiczno-położniczego od początku września jest niespokojna. Informowaliśmy o tym na naszych łamach jako pierwsi. Od tego czasu co tydzień wracamy do sytuacji na oddziale w kolbuszowskiej lecznicy. Temat będziemy kontynuować. Mimo że pielęgniarki zapowiadały, że pojawią się na dzisiejszej sesji, żadne inne media nie zainteresowały się tym tematem.
Więcej w Korso nr 40/5.10.2016