Nowy Rok nie zaczął się dla naszej Czytelniczki szczęśliwie. – Zachorowało mi dziecko. W niedzielę miało naprawdę wysoką temperaturę. Dlatego następnego dnia, z samego rana, zadzwoniłam do przychodni, żeby umówić wizytę u naszego lekarza rodzinnego. Pani w recepcji powiedziała mi, że nasza doktorka jest na prawie miesięcznym zwolnieniu chorobowym, a innego lekarza nie ma. Zapytałam się: „Jak to? Nie ma żadnego lekarza?” I wtedy pani mi powiedziała, żebym zadzwoniła koło godziny 10 – zaczęła swoją opowieść kolbuszowianka.
Więcej w 2 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie