reklama
reklama

Ola Barszcz, myśliwa z Podkarpacia: "Czas odczarować zły wizerunek myśliwych" [ROZMOWA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: archiwum prywatne

Ola Barszcz, myśliwa z Podkarpacia: "Czas odczarować zły wizerunek myśliwych" [ROZMOWA] - Zdjęcie główne

Ola zamiłowanie do łowiectwa ma genach. Na zdjęciach z tatą Wiesławem, również myśliwym. | foto archiwum prywatne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIDiana, czyli polująca kobieta to wciąż nieczęsty widok. Nazwa ta pochodzi od imienia rzymskiej bogini łowów, władczyni lasów i dzikich zwierząt. W Mielcu kobiet – myśliwych jest tylko pięć. Jedną z nich jest Ola Barszcz, 22-letnia mielczanka, która uznała, że najwyższy czas odczarować zły wizerunek myśliwych, niejednokrotnie biorąc na swoje barki niezrozumienie, krytykę a nawet hejt.
reklama

Nie tak dawno utworzyłaś stronę w mediach społecznościowych pod nazwą „Kobieta w Kniei”. Piszesz, że chcesz udowodnić, że łowiectwo to znacznie więcej niż polowanie. Skąd taka decyzja, czy poza aspektem edukacyjnym, kryje się coś jeszcze?  

Pomysł o założeniu konta już od dawna miałam z tyłu głowy, ale to dopiero ogromny brak wiedzy ludzi na temat myśliwych, z którym zaczęłam się często spotykać zmotywował mnie do działania. Chcę na tym koncie pokazywać, jak wygląda rzeczywistość i działalność myśliwych, aby zmieniać błędne przekonania, które dość mocno są szerzone w Internecie i nie tylko.  

Mam wrażenie, że pokazywanie w mediach jak wygląda myślistwo wymaga ogromnej odwagi. Nie miałaś chwil zwątpienia, żeby jednak tego nie robić, że może społeczeństwo nie jest jeszcze na to gotowe?  

reklama

Zgadzam się, to rzeczywiście wymaga ogromnej odwagi. Ta kwestia była przeze mnie szczególnie przemyślana przez dłuższy czas. Jestem świadoma ile hejtu kieruje się w stronę myśliwych i sama wielokrotnie się też z tym spotkałam. Bałam się, ale z czasem doszłam do wniosku, że dam sobie z tym radę. Dodatkowo ogromnym wsparciem jest dla mnie mój chłopak, który nie jest związany z łowiectwem, ale bardzo motywuje mnie do działania. Dostaję też liczne pozytywne wiadomości i komentarze od moich znajomych. Oni również bardzo wspierają mnie w moich działaniach.  

Na twoim profilu możemy przeczytać, że „łowiectwo to piękno natury, pomoc dla zwierząt, wsparcie gospodarki a także rolników” – czy mogłabyś rozwinąć tę myśl. Co szczególnie sprawia, że tak bardzo to lubisz?  

reklama

Wiele osób myśli, że działalność myśliwego ogranicza się wyłącznie do polowań. To nieprawda. Myśliwi wykonują wiele innych zadań, o których rzadko się mówi. Choć ich główną misją jest regulacja liczebności zwierzyny zgodnie z określonymi planami łowieckimi, to myśliwi również dbają o zwierzęta. Polega to na dokarmianiu zwierzyny, która ma utrudniony dostęp do pożywienia, wsiedlanie gatunków, których liczebność gwałtownie spada, a także wspieranie rolników poprzez ochronę ich upraw przed dziką zwierzyną. To także wypłaty odszkodowań za szkody wyrządzone w uprawach i płodach rolnych. Uczestniczymy w wydarzeniach promujących łowiectwo i zdrową żywność, jaką jest dziczyzna. Odwiedzamy dzieci w szkołach i przedszkolach oraz organizujemy różne inicjatywy dla społeczności. O wszystkich tych działaniach będę opowiadać w moich mediach społecznościowych, gdzie serdecznie zapraszam. Dlaczego tak bardzo to lubię? Można powiedzieć, że wychowałam się w środowisku myśliwych i w całej tej łowieckiej otoczce. Jestem myśliwym w czwartym pokoleniu, polował mój pradziadek Julian Kapel, dziadek Władysław Kapel, teraz polujemy razem z tatą Wiesławem i bratem Krzysztofem. Od najmłodszych lat przyswajałam wiedzę o łowiectwie, która była mi przekazywana z ogromną pasją. Teraz sama chcę dzielić się tą wiedzą i dalej ją przekazywać.  

reklama

Czy mogłabyś nam opowiedzieć jak wygląda dzień myśliwego? Wyobrażam sobie, że wstajecie bardzo wcześnie rano i udajecie się w najmniej dostępne obszary lasu, ale podejrzewam, że moje wyobrażenia nie do końca pokrywają się z prawdą?  

Każdy dzień myśliwego wygląda inaczej, w zależności od bieżących zadań. Czasem jest to czas wolny, który poświęcamy na indywidualne polowanie, czyli pilnowanie upraw i zasiewów rolników, innym razem prace gospodarcze w łowisku, takie jak naprawa urządzeń łowieckich, prace na poletkach w celu zabezpieczenia karmy dla zwierzyny na zimę czy szacowanie szkód. Dodatkowo organizujemy wydarzenia i imprezy o charakterze społecznym, bierzemy udział w zawodach strzeleckich, konkursach - sygnalistyki łowieckiej, wabienia zwierzyny, kynologii łowieckiej, ale przede wszystkim promujemy łowiectwo i dbamy o dobre imię myśliwych.  

Czy miałaś jakąś niebezpieczną sytuację w trakcie polowania? Albo byłaś świadkiem takiej sytuacji?  

Przez te trzy lata, odkąd należę do Polskiego Związku Łowieckiego, nie miałam żadnej niebezpiecznej sytuacji na polowaniu. Jednak mogę opowiedzieć o jednej sytuacji, której doświadczyłam z moim bratem kilka lat temu. Był to czas rykowiska, czyli okresu godowego jeleni. Pojechaliśmy tylko po to, żeby posłuchać, jak pięknie jelenie ryczą. To niesamowite przeżycie i jeden z moich ulubionych momentów w roku. Mój brat wtedy intensywnie trenował wabienie jeleni byków. Podjechaliśmy na miejsce. Wokół słychać było jelenie. Brat zaczął wabienie, niestety to zdenerwowało jednego byka, który swoim porożem wyrwał sosnę i zaczął biec wprost na nas.  Na szczęście, gdy zorientował się, że ma do czynienia z ludźmi a nie rywalem, zawrócił. To był moment, w którym dowiedziałam się, że potrafię naprawdę szybko biegać.  

Jak reagują ludzie, którzy dowiadują się czym się zajmujesz? Czy spotkałaś się z nieprzyjemnymi sytuacjami?  

Reakcje ludzi, którzy dowiadują się, że poluję, są różne. Niektórzy są zafascynowani, inni reagują negatywnie. Jednak po rozmowach i wyjaśnianiu, jak to wszystko naprawdę wygląda, udaje mi się wyprowadzić ich z błędnego myślenia na temat myśliwych. Oczywiście spotkałam się z hejtem, ale nie przejmuję się tym – wręcz mogę powiedzieć, że jeszcze bardziej mnie to motywuje do edukowania społeczeństwa na ten temat. Nie będę jednak na siłę przekonywać ludzi do swojej drogi, ponieważ szanuję ich poglądy.  

Zdradź nam, jak wygląda kwestia myślistwa od strony finansowej, a także co dzieje się ze upolowaną zwierzyną?  

To bardzo dobre pytanie, ponieważ często słyszę stwierdzenie: „zabijacie zwierzęta i wam za to płacą”. Otóż nikt nam za to nie płaci – to my za to płacimy. Dzika zwierzyna w stanie wolnym jest własnością Skarbu Państwa, dopiero po odstrzale należy do dzierżawcy obwodu, więc jeśli chcemy zabrać ją na własny użytek, musimy zapłacić. Alternatywnie, zwierzynę można oddać do skupu, skąd trafia do przetwórni lub restauracji zajmujących się dziczyzną. Więc to nie jest tak, że otrzymujemy pieniądze, to my ponosimy koszty. Koło Łowieckie utrzymuje się z własnych składek i nie otrzymujemy żadnych dotacji ani środków od Państwa. Ciekawostką jest, że chociaż zwierzyna w stanie wolnym należy do Skarbu Państwa, to jeśli wyrządzi szkody rolnikom w uprawach, to właśnie myśliwi wypłacają odszkodowania z własnych pieniędzy. 

 

Dziękuję za rozmowę.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korso.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama