Duża sprawa. Chłopak z Widełki pojedzie na mistrzostwa świata. Z drugiej strony już byłeś dwa razy na mistrzostwach Europy.
- Zgadza się, raz do 15, a ostatni na tych do 19 lat. W obu przypadkach nie udało mi się pokazać pełni swoich możliwości. Szczególnie ta pierwsza impreza mnie trochę przeraziła. Stres nie podziałał na mnie pozytywnie. Popełniłem mnóstwo błędów, których normalnie nie robię.
Czyli do Indonezji polecisz ze sportową złością.
- Mam swoje ambicje. Wyjazd na taką imprezę był moim marzeniem i fajnie, że teraz je spełniam. Chce pokazać swoją wartość. Wiem, że poprzeczką idzie w górę, bo oprócz mocnych europejskich reprezentacji powalczą tam azjatyckie ekipy. Sam fakt, że jestem w kadrze na taką imprezę, już dużo znaczy.
W Indonezji badminton jest ważniejszy od piłki nożnej.
- W wielu azjatyckich krajach, w prawie każdej nawet małej miejscowości jest klub badmintona. Dla nich badminton to jak u nas siatkówka albo piłka nożna. Mają mocne rozgrywki ligowe. Badmintoniści grają w... reklamach.
Więcej w 41 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie