Taką propozycję mieszkaniec Kolbuszowej Górnej i zarazem przedstawiciel Narodowej Kolbuszowej przedstawił podczas marcowej sesji Rady Powiatu Kolbuszowskiego. - Ten pomysł wziął się z potrzeby utworzenia takiego wysypiska. Wszyscy słyszymy głosy, że ceny ciągle rosną i ludzie się oburzają. Niestety, innej opcji nie ma - stwierdza Tomasz Buczek.
Będzie taniej
Według wyliczeń pomysłodawcy, koszt składowania odpadów to 50 proc. kwoty, jaka składa się na tzw. podatek śmieciowy. Pozostałe 50 proc. to koszty transportu, odbioru odpadów i marża. - Zakładając opcję segregacji i odbioru poszczególnych frakcji z odpadów oraz odsprzedaż do firm recyklingowych, przy obniżeniu kosztów składowania i transportu można byłoby obniżyć cenę odbioru śmieci 30 - 40 proc. - przedstawia swoje obliczenia Buczek.
Gdzie takie wysypisko miałoby powstać? - To pytanie do włodarzy gmin i powiatu. Oni powinni wiedzieć, jakimi działkami dysponują i jakie nieruchomości można byłoby ewentualnie wykupić - stwierdza mieszkaniec Kolbuszowej Górnej, dodając, że musiałoby to być miejsce, które nie będzie stanowiło zagrożenia ekologicznego dla mieszkańców, i oddalone na tyle, aby nie utrudniało nikomu życia.
Dwie lokalizacje
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy w naszym powiecie mówi się o budowie składowiska odpadów. Burmistrz Jan Zuba przypomina, że w 2001 roku, kiedy starostą kolbuszowskim był Zbigniew Lenart, wówczas padła taka propozycja. - To były inne czasy i inne przepisy. W Kolbuszowej funkcjonowało jeszcze wysypisko, które miało zostać zamknięte w 2005 roku - mówi włodarz gminy.
Samorządowcy objechali wówczas powiat kolbuszowski w poszukiwaniu idealnego miejsca na takie przedsięwzięcie. Jedna z opcji zakładała powstanie składowiska w lasach w okolicy drogi prowadzącej z Niwisk do Kamionki. Były to jednak tereny Lasów Państwowych, więc z tej lokalizacji zrezygnowano. Zrodził się również pomysł, aby składowisko powstało w Weryni - między drogą prowadzącą z Weryni do Kłapówki a traktem biegnącym z Kłapówki do Dzikowca. - Chodziło o działki pod lasem. Były to tereny rolnicze, więc nie było zgody ze strony gospodarzy uprawiających ziemię - wspomina burmistrz Zuba.
Tylko gdzie?
Z tego pomysłu ostatecznie zrezygnowano, biorąc pod uwagę to, że za chwilę zmienią się przepisy i samo składowisko nie będzie mogło istnieć. Musiałaby przy nim znajdować się sortownia odpadów i kompostownia.
A jak sytuacja wygląda obecnie? - Na dzień dzisiejszy obowiązuje Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadowej. My jesteśmy odgórnie przypisani do składowiska w Kozodrzy i tam musimy dostarczać odpady z terenu naszej gminy, płacąc za każdą tonę śmieci tyle, ile oni sami ustalą. Od 1 stycznia 2020 roku projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach pozwoli na wybór instalacji (miejsca dostarczania odpadów, przyp. red) w trybie przetargowym, co powinno wpłynąć na obniżenie opłat za dostarczane odpady komunalne - mówi burmistrz Zuba.
Odnosząc się do pomysłu Tomasza Buczka, włodarz gminy stwierdza, że trzeba żyć w świecie, w którym obowiązują przepisy. Dodaje również, że na terenie gminy Kolbuszowa nie znajdziemy wolnego miejsca, w promieniu 3 km od jakiejkolwiek zabudowy.
Prima aprilis?
Temat wysypiska ma zostać skierowany na konwent (spotkanie), w którym biorą udział włodarze gmin i starosta powiatu kolbuszowskiego. Jego szefową jest obecnie Elżbieta Wróbel, wójt gminy Niwiska. - Na pewno jak pismo w tej sprawie do nas wpłynie, to taki temat podejmiemy. Dzisiaj trzeba dyskutować, różnych pomysłów szukać - mówi Elżbieta Wróbel.
Nasza rozmówczyni zaznacza, że budowa takiego obiektu nie byłaby łatwą inwestycją. Problemem już na starcie na pewno byłaby lokalizacja wysypiska, tak, aby ona wszystkim odpowiadała. - Może w powiecie taki teren, z dala od ludzi, by się znalazł - dodaje wójt.
Wysypisko, na terenie swojej gminy, miał Majdan Królewski. Znajdowało się ono w Krzątce i zostało zamknięte kilka lat temu. - Powodem jego zamknięcia nie było jego przepełnienie, bo tak naprawdę było ono w połowie wykorzystane, ale zmiana przepisów - wyjaśnia Jerzy Wilk, wójt gminy Majdan Królewski. Samorząd musiał wydać kilkaset tysięcy złotych na rekultywację tego obiektu, który jest cały czas monitorowany.
Co wójt Wilk myśli na temat utworzenia jednego, dużego wysypiska w powiecie? Samorządowiec przyznał, że na razie nie zna tematu i dopiero po jego przeanalizowaniu będzie mógł powiedzieć coś więcej.
Z kolei Eugeniusz Galek, wójt Cmolasu, potraktował nasze pytanie jako żart primaaprilisowy (odebrał nasz telefon 1 kwietnia) i mimo zapewnień, że nie jest to dowcip, zdania nie zmienił.
Do tematu wrócimy.
Próby i zamknięcie
Na terenie Kolbuszowej przez kilkadziesiąt lat funkcjonowało wysypisko śmieci przy ul. Brata Alberta. Decyzją wojewody zostało ono zamknięte 31 marca 2006 roku. Powodem tej decyzji było to, że dwuhektarowa działka została już szczelnie wypełniona śmieciami, a ponadto składowisko to nie spełniało ustawowych norm dla tego rodzaju obiektów.
Obiekt został zrekultywowany za 1,9 mln zł. Połowa pieniędzy pochodziła z Unii Europejskiej. Reszta z budżetu państwa i kasy gminy Kolbuszowa. Jak mówi Kazimierz Kret, z Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej, w latach 80. gmina rozpoczęła budowę nowego wysypiska śmieci, za fabryką mebli w Kolbuszowej. Ze względu na protesty mieszkańców z tej decyzji ostatecznie się wycofano.