reklama

Małżeństwo z Huty Komorowskiej świętowało w Poniedziałek Wielkanocny 62. rocznicę ślubu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Państwo Stanisława i Józef Ziębowie z Huty Komorowskiej obchodzą w tym roku wyjątkową rocznicę. 62 lata temu, bo dokładnie 22 kwietnia 1957 roku, w Poniedziałek Wielkanocny, powiedzieli sakramentalne "tak" przed Bogiem.
reklama

Poznali się na jednym z festynów organizowanych wtedy w Hucie Komorowskiej. Pan Józef zdążył pójść jeszcze do wojska i z niego wrócić. Trzy lata później odbył się ślub i huczne wesele.

 

 Wesele w Hucie

Pan Józef pochodzi z Majdanu Królewskiego, ma obecnie 85 lat. Jego żona natomiast jest od niego o dwa lata młodsza - ma 83 lata i pochodzi z Huty Komorowskiej. 

Dzień ślubu pamięta dokładnie pan Józef. - Braliśmy ślub 62 lata temu, w Poniedziałek Wielkanocny, 22 kwietnia 1957 roku. Pogoda była piękna. Było bardzo ciepło, że nasi goście ściągali z siebie garnitury - wspomina. 

- Do kościoła w Majdanie Królewskim pojechaliśmy furmankami z końmi. Potem w Hucie Komorowskiej odbyło się przyjęcie weselne, na którym  było ponad 100 osób - opowiada nasz rozmówca. Goście tańczyli na specjalnie ułożonej podłodze. Na weselu przygrywała orkiestra z Huty Komorowskiej. - Mówili na nich Trele. Byli samoukami, ale grali naprawdę pięknie - przyznaje pan Józef.

 

 

 Wyjazd na Dolny Śląsk

Niedługo po ślubie małżeństwo zdecydowało się wyjechać  na Dolny Śląsk. - Chodziło nam przede wszystkim o warunki mieszkaniowe, których ani w moim domu rodzinnym, ani w domu rodzinnym żony, nie mieliśmy. Praca była, ale tylko ona - mówi pan Józef. - A z racji tego, że mój brat pracował na Dolnym Śląsku w wojsku, to skontaktowałem się z nim i pojechałem tam najpierw sam do pracy w kopalni - opowiada. Trzy miesiące później dołączyła do niego żona. - Wtedy to, po trzech miesiącach pracy, dostałem pokój. Później przysługiwało mi czteropokojowe mieszkanie i to właśnie była dla nas taka zachęta, aby pozostać na dłużej, bo na Dolnym Śląsku mieliśmy być tylko na chwilę, ale ostatecznie spędziliśmy w Wałbrzychu w sumie 37 lat - wyjaśnia.

W międzyczasie na świat przyszło troje dzieci państwa Ziębów - dwie córki i syn. - Na Śląsku urodziły się nasze dzieci, wnuki i prawnuki - wyjaśnia pani Stanisława.  - Ustaliliśmy, że mąż będzie pracował zawodowo, a ja będę zajmować się domem i wychowywać dzieci  - przyznaje. Jak dodaje, kiedy dzieci były już starsze, zdecydowała się pójść do pracy.  - Pracowałam w Liceum Medycznym w Wałbrzychu przez dziewięć lat. Byłam tam woźną - tłumaczy pani Stanisława.

 

 

Polubił zawód

 Pan Józef przyznaje, że praca górnika z czasem spodobała mu się bardziej. - Polubiłem zawód i byłem chyba dobry w tym, co robiłem, bo otrzymałem kilka oznaczeń - mówi 85-latek.   - Dostałem brązowy, srebrny i złoty Krzyż Zasługi. Największym odznaczeniem jest natomiast Sztandar Pracy - wyjaśnia. - Przepracowałem te 30 lat na kopalni szczęśliwie, bo bez żadnych wypadków - dodaje.

 

 

Powrót do stron rodzinnych

W 1984 roku pan Józef przeszedł na wcześniejszą emeryturę. - Przyjechaliśmy tutaj do Huty Komorowskiej. Żył wtedy jeszcze mój teść, czyli ojciec żony i do kupienia były w Hucie Komorowskiej działki - opowiada pan Józef. - Kupiliśmy działkę i zaczęliśmy budować dom - dodaje. Pani Stanisława wyjaśnia, że na powrót do rodzinnych stron musiała męża namawiać. Wkrótce jednak i on przekonał się do pomysłu powrotu. - Nasza najbliższa rodzina mieszkała na Dolnym Śląsku. Zbudowaliśmy więc większy dom, żeby ich tutaj stopniowo do nas pościągać - wyjaśnia pan Józef. - Wrócili tutaj niemal wszyscy i jestem z tego powodu szczęśliwa. Syn wybudował się już pięć lat temu, wróciły też nasze córki i wnuki. Na Dolnym Śląsku została tylko jedna wnuczka ze swoją rodziną - przyznaje pani Stanisława.

 

 

Recepta na życie

Państwo Ziębowie przyznają, że choć mają już oboje po ponad 80 lat, często inni ludzie myślą, że są młodsi. - Na przykład lekarze nie bardzo wierzą w to, ile mamy naprawdę lat, dopiero jak widzi w dokumentach, to zaczyna wierzyć - śmieje się pan Józef.

Jak dodaje, jego recepta na życie to ruch i zdrowy tryb życia. - Po przeprowadzce z Wałbrzycha jestem w ciągłym ruchu i jestem do tego przyzwyczajony. Nasza córka ma kupioną działkę w Majdanie Królewskim, więc stale coś tam robię na tej działce i pewnie dlatego się tak dobrze trzymam -  przyznaje. Jak dodaje, małżonkowie żyli dotychczas i nadal żyją bez nałogów: nie palili papierosów i  unikali alkoholu, i  na pewno też dzięki temu zawdzięczają dobre zdrowie. Wpływ na dobre samopoczucie ma ich zdaniem również odpowiednie odżywianie i nieprzejadanie się.

Pani Stanisława przyznaje, że razem z mężem korzystają z opieki lekarzy. - Wiadomo, że trzeba o siebie dbać i monitorować swoje zdrowie, a jeśli trzeba, to - zapobiegać chorobom - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

 A jaka jest recepta na taką długoletnią miłość? - pytamy pani Stanisławy. - Trzeba często zachować spokój i opanowanie. Nie można się też o byle co kłócić, ale czasem po prostu ustąpić  - wyjaśnia. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama