"Dzisiaj składam rezygnację z funkcji ministra zdrowia (...). Nigdzie nie znikam, nie odchodzę, pozostaję posłem, pozostaję w przestrzeni publicznej. Będę pełnił funkcje publiczne. Oczywiście wracam do zawodu, do mojego wyuczonego zawodu (...), chciałbym wrócić do instytutu, do kliniki, chciałbym leczyć pacjentów" – mówił Szumowski na briefingu zaznaczając, że czas na kolejne zadania.
Stwierdził także, że choć rezygnuje z funkcji ministra, to nadal pozostaje posłem i wraca do wyuczonego zawodu. "Będę pracował jako parlamentarzysta. Wracam do Instytutu, będę pracował jako szef kliniki, jako lekarz - to jest rzecz, którą kochałem całe życie i trochę mi tego brakowało przez te cztery lata" - wyznał.
Zadeklarował też pomoc dla swojego następcy i przyznał, że na taką też mógł liczyć ze strony swoich poprzedników: Marka Balickiego, Mariana Zembali, Konstantego Radziwiłła. Równocześnie zaznaczył, że na temat kandydatów nie wypowiada się, bo decyzja w tej kwestii należy do premiera.Szumowski kilka razy podkreślał też, że decyzję o rezygnacji podjął już w lutym, ale wybuch epidemii zatrzymał go w ministerstwie. "Po zamknięciu ważnych tematów, chociażby informatyzacji służby zdrowia planowałem odejść, ale decyzję wstrzymała pandemia" - wyjaśnił.
"Moja decyzja wynika w dużym stopniu z tych wszystkich przesłanek, o których powiedziałem, i osobistych, i pracy zawodowej. Miałem termin i zobowiązania, które powinienem doprowadzić mniej więcej do około lutego. Pojawiła się pandemia, pół roku dłużej pozostałem na tym stanowisku, ale wracam do zawodu" – powiedział.
Szumowski podczas konferencji był pytany "czy czuje się zaszczuty, rozżalony".
"Nie. Zdecydowanie muszę powiedzieć jasno i wyraźnie: wszystkie te działania – jak się mówi w prasie: Sherlocków-amatorów – nie wpływają na moją decyzję. Ten czas i taki hejt trochę jest wpisany w działalność polityka" – powiedział.
Jednocześnie zapewnił, że nigdy nikt z kierownictwa partii nie sugerował mu odejścia ze stanowiska. "Nigdy nikt mi nie sugerował. Ja rozmawiam bardzo szczerze i z panem premierem i z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, w takich rozmowach nie ma miejsca na różne gry. W związku z tym oni znali moje stanowisko, ja znałem ich stanowisko. Nigdy nikt nie próbował naciskać na mnie w decyzjach o pozostaniu czy odejściu" - powiedział minister.
Szumowski pytany był również, jak jego niespodziewana decyzja o odejściu ze stanowiska oraz odejście wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego odbierać ma społeczeństwo w sytuacji, gdy w prokuraturze okręgowej toczy się śledztwo dotyczące zakupów związanych z walką z koronawirusem.
"Może to była niespodziewana decyzja dla państwa, ale była spodziewana - tak jak powiedziałem - dla najważniejszych osób w państwie już od wielu tygodni, wręcz miesięcy. Nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek toczącymi się śledztwami. Zresztą myśmy wszyscy transparentnie wszystko wyjaśnili i tutaj nie ma nic do ukrycia" - powiedział (PAP).