- Szkoda, że nie było pani tutaj trzy dni wcześniej. Wtedy to by się pani dopiero za głowę złapała, jak to miejsce wyglądało. Brud, smród, normalnie tragedia - powiedziała nam kobieta, którą spotkaliśmy przy punkcie selektywnej zbiórki odpadów przy ulicy Krzaklewskiego w środę (9 sierpnia). - Ludzie zrobili sobie tutaj takie dzikie wysypisko śmieci. Normalnie podjeżdżają samochodami i bez żadnego skrępowania wywalają worki pełne śmieci. Tylko że te odpady nie trafiają do koszy, tylko obok. ZUK to odbiera, ale wystarczy kilka dni, a już tworzy się nowa hałda. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak postępują! - dziwiła się kolbuszowianka.
Więcej w 33 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie