- Z półek coraz w większych ilościach znikają takie produkty jak ryż czy makaron. Często uzupełniamy też półki z chemią - powiedziała jedna z pracownic supermarketu w Kolbuszowej.
W aptekach brakuje maseczek. - Szczególnie starsze osoby o nie dopytują - mówi jedna z farmaceutek z Kolbuszowej. Co więcej, ceny maseczek z kilkudziesięciu groszy wzrosły do nawet kilkudziesięciu złotych. Na popularnych portalach zakupowych ich ceny sięgają nawet kilkuset złotych. Co ciekawsze, maseczki można kupić nawet na raty. Czy jednak wydanie takich pieniędzy uchroni nas przed zarażeniem?
Na ostatnich obradach sesji rady powiatu w swoim wystąpieniu Barbara Dudzińska, dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kolbuszowej, podjęła temat koronawirusa. Zaczynając od tematu maseczek, wyjaśniła, że powinny je nosić osoby chore. Mają one służyć do tego, aby nie rozprzestrzeniać wirusa. Co do osób zdrowych wystarczy, że będą one zachowywać odpowiednią higienę.
Do dyskusji włączył się jeden z radnych powiatu. Nadmienił, że nie tylko mieszkańcy naszego powiatu wykupują już maseczki budowlane. - Czy one mają sens w działaniu przeciw wirusowi? - zapytał Grzegorz Romaniuk, radny powiatu. - Może ktoś się poczuje bezpieczniej, ale nie sądzę, aby miało to sens - odpowiedziała Barbara Dudzińska.
Wyjaśniła, że maseczki z flizeliny mogą być noszone przez osobę chorą nie dłużej niż dwie godziny. Maseczki z filtrem również mają określony czas użycia i nie wolno ubierać ich ponownie po jednokrotnym użyciu.
- Kiedy ulegną zawilgoceniu, kiedy wirus może się namnażać, należy taką maseczkę usunąć - dopowiedziała Dudzińska. - Jeżeli maseczki będą trwale przylegać do twarzy, będą w jakiś sposób zabezpieczać, natomiast czy nas zabezpieczą całkowicie przed transmisją wirusa, raczej nie sądzę - dodał