reklama

Kolbuszowa. Dziecko zabrał z przedszkola. Ślad po nich zaginął

Opublikowano:
Autor:

Kolbuszowa. Dziecko zabrał z przedszkola. Ślad po nich zaginął  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIMama 7-letniego Oliwiera nie widziała swojego dziecka od kilku miesięcy. Jego ojciec wybrał go z przedszkola jeszcze w lutym i zniknęli bez śladu. Mieszkanka Kolbuszowej apeluje o pomoc w odnalezieniu swojego syna.

Na Facebooku krąży wiadomość o poszukiwaniu 7-letniego Oliwiera, który miał przebywać ze swoją matką w Kolbuszowej. Post udostępniło tysiące internautów. Informacja o poszukiwaniach siedmiolatka obiegła całą Polskę. W treści posta na Facebooku możemy przeczytać, że chłopiec ma przebywać z mężczyzną o ciemnych włosach i bardzo szczupłej sylwetce. 

- Zgodnie z wyrokiem sądu dziecko ma przebywać na stałe przy matce, a ojciec ma wyznaczone wizyty. Mimo tego Oliwier został wybrany przez ojca z przedszkola w lutym i do tej pory nie wrócił do mamy. Po sądowym nakazie wydania dziecka ojciec z dzieckiem zniknęli. Ostatnim wiadomym miejscem pobytu dziecka jest Jelenia Góra, ale w tym momencie mogą być wszędzie

- czytamy w poście.

Spór między rodzicami

Tym tematem zajmuje się m.in. Komenda Miejsca Policji w Jeleniej Górze. Jak udało nam się dowiedzieć, najprawdopodobniej chodzi o spór pomiędzy matką, pochodzącą z Kolbuszowej a ojcem dziecka, który ma przebywać aktualnie w Jeleniej Górze ze swoim synem.

- Prowadzone jest u nas postępowanie. Żadna ze stron nie ma ograniczonych praw rodzicielskich i zarówno jeden rodzić, jak i drugi ma prawo do opieki nad dzieckiem

- informuje podinspektor Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy KMP Jelenia Góra.

Jak dodała rzecznik jeleniogórskiej policji, w piątek, 3 lipca, odbyła się rozprawa w Sądzie Rodzinnym w Jeleniej Górze.

- Ojciec dziecka miał obowiązek wydać dziecko matce, ale tego nie uczynił. W tej chwili tylko sąd rodzinny może wydać kolejne postanowienie w zakresie ustalenia miejsce pobytu dziecka. My jako policja mamy informację od ojca, który za pośrednictwem swojego pełnomocnika poinformował nas, że dziecko jest całe i zdrowe i w każdej chwili jest on w stanie zgłosić się na wezwanie organu

- wyjaśnia podinspektor Bagrowska.

W kwestii opieki nad dzieckiem i uregulowania tych spraw decyduje sąd. Na tę chwilę, policja w tym zakresie nie ma możliwość zrobienia czegokolwiek.

 

Za plecami matki

Skontaktowaliśmy się z mamą małego Oliwiera.

- 28 lutego, przed godz. 14, mąż pojawił się w przedszkolu w Kolbuszowej i zabrał syna. Nagrywał całą sytuację telefonem

- opisuje matka 7-letniego Oliwiera.

- Nie było dyrektora przedszkola, mąż wykorzystał ten moment. Opiekunki nie miały prawa wydać mu syna, ponieważ wiedziały, że nie ma upoważnienia do odbioru dziecka

- zaznacza mieszanka Kolbuszowej. 

- Ma zabezpieczone kontakty z dziećmi, w ten sposób, że ma widzenia w co drugi weekend. A on poszedł do przedszkola. Wszystko to zrobił za plecami. Syn nie miał nawet świadomości, gdzie idzie z ojcem

- opowiada nam nasza rozmówczyni.

- Nagranie to dał jako dowód w sądzie

- dodaje.

Nie poznałam go

Pierwsza rozprawa dotycząca tego, gdzie ma przebywać mały Oliwier, odbyła się 5 czerwca. Jednak sąd nie wydał wówczas konkretnej decyzji.

 - Sędzia na końcu rozprawy zapytał się, czy ojciec dziecka zgodzi się, żebym chociaż zobaczyła swoje dziecko

- opisuje kobieta.

- Zgodził się, ale obawiałam się, czy faktycznie do tego dojdzie. Byłam zobaczyć syna w mieszkaniu, gdzie małżonek zamieszkiwał z rodzicami. Jak zobaczyłam dziecko, to go nie poznałam. Dziecko było sztywne, drętwe, ręce miał wzdłuż ciała

- opowiada matka.

- Nie ruszył się ani nie powiedział żadnego słowa. Patrzył się na mnie i uśmiechał. Cały czas zerkał na ojca, który siedział na krześle. Kamery były wszędzie. Dla mnie to wyglądało tak, że Oliwierek szukał potwierdzenia u ojca czy on w ogóle może cokolwiek powiedzieć, czy zrobić. To jest nienaturalne, ja znam swoje dziecko, on nawet ręką nie ruszył.

Przytuliłam go do siebie, szepnął mi tylko na ucho wtedy, że chce ze mną wracać. Byłam tam sama. W tym mieszkaniu był mąż, jego siostra i jego rodzice. Szarpnęli mną i wyrwali mi dziecko z rąk. Nie miałam szansy go stamtąd zabrać. To jest dramat

- opisuje tamte wydarzenia mama 7-latka.

 

Nakaz wydania

Jak mówi mieszkanka Kolbuszowej, 3 lipca Sąd Rodzinny w Jeleniej Górze wydał nakaz oddania syna matce. Ojciec dziecka powinien wydać go swojej żonie, jednak tego nie zrobił. 


Agnieszka Kałużna-Rudowicz, prezes Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze:

- Matka Oliwiera zrobiła wszystko, co można, my, jako sąd również. Jest wydane orzeczenie, jest kurator sądowy. Należy czekać na decyzję prokuratury, czy będzie ona wszczynać postępowanie o tzw. uprowadzenie rodzicielskie. Ojciec nie wykonuje orzeczenia sądu. Miejsce zamieszkania dziecka jest miejsce zamieszkania matki. Mężczyzna się do tego nie stosuje, mając pełną wiedzę, że powinien wydać dziecko matce

 

- W momencie kiedy ja ten nakaz dostałam, on uciekł gdzieś się z dzieckiem i się ukrył. Nie ma go pod tym adresem, gdzie przebywał. Ja podejmowałam wcześniej też próby, żeby zabrać swoje dziecko. On powiedział, że jeżeli on mnie nie dopuści do niego fizycznie, to ja nie będę w stanie go od niego odebrać

- mówi nam zrozpaczona matka. Kobieta podkreśla, że interweniowała w tej sprawie z policją. Policja nie miała uprawnień, żeby przekazać dziecko matce, ponieważ ojciec ma do niego pełne prawa.

 

 

Jak mówi, po rozprawie ojciec nie zgodził się oddać syna od razu.

- Stwierdził, że musi dziecko przygotować. Dlatego sąd zdecydował, że dziecko ma zostać mi wydane w terminie jednego dnia od rozprawy

- nadmienia mieszkanka gminy Kolbuszowa.

- Napisałam do jeszcze obecnego męża wiadomość SMS, że będę po dziecko kolejnego dnia o godzinie 13. Byłam pod drzwiami, ale otworzyli mi jego rodzice i stwierdzili, że nie ma go w mieszkaniu, i nie wiedzą, gdzie jest

- opowiada matka 7-latka.

Kolejnym krokiem, który zrobiła kobieta, było ubieganie się o kuratora sądowego. Tak też zrobiła.

- Kurator został przyznany następnego dnia, żeby odebrać dziecko z asystą policji, ale jego nadal nie było i sytuacja wyglądała tak samo

- informuje kobieta.

Próbowaliśmy się kilkukrotnie skontaktować także z ojcem małego Oliwiera.

- Przepraszamy, wybrany numer w tej chwili nie odpowiada. Prosimy spróbować później

- słyszymy w słuchawce telefonu.

Sprawa w sądach

Całe postępowanie od 2014 roku prowadzi Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu. Sprawa dotyczy rozwodu.

- Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze prowadził jedynie postępowanie dotyczące sprawy o wydanie małoletniego Oliwiera jego matce

- mówi Agnieszka Kałużna-Rudowicz, prezes jeleniogórskiego sądu rejonowego. 

Jak wyjaśnia szefowa sądu, w sprawie o rozwód wydano postanowienie o zabezpieczeniu, którym to postanowieniem ustalono, że miejscem zamieszkania dzieci jest miejsce zamieszkania matki, do czasu zakończenia postępowania w sprawie o rozwód.

- Ojciec dzieci wielokrotnie występował z wnioskami o zmianę postanowienia o zabezpieczeniu, ale te wnioski były oddalane. Orzeczenie o wydanie dziecka zapadło 3 lipca 2020 r. i do 4 lipca 2020 r. ojciec był zobowiązany wydać dziecko matce

- mówi nam przedstawicielka sądu rejonowego.

 

 

Mężczyzna nie zastosował się jednak do orzeczenia.

- Nie mamy wiedzy, gdzie aktualnie przebywa dziecko. Miejsce pobytu dziecka może być różne. Matka wskazywała, że może to być Zamość i Lębork, gdyż ojciec ma tam rodzinę. Podała także nazwiska osób, u których mógł uzyskać pomoc na terenie Jeleniej Góry i okolic

- relacjonuje prezes Kałużna-Rudowicz.

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze na wniosek matki z dnia 6 lipca zlecił kuratorowi przymusowe odebranie dziecka. Podjął on czynności już następnego dnia, jednak bezskutecznie.

- Kurator udał się pod wskazany adres, gdzie dziecko miało przebywać i gdzie wcześniej w toku postępowania przebywał ojciec. Okazało się, że mężczyzny nie ma już pod wskazanym adresem, a matka mężczyzny powiedziała, że nie ma kontaktu ani wnukiem, ani z synem

- informuje prezes sądu. Kurator skontaktował się również z pełnomocnikiem ojca, który reprezentował go w sprawie. Jak się okazuje, on również nie zna miejsca pobytu mężczyzny.

- Kurator 9 lipca zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Jeleniej Górze, że nie zastał dziecka i nie doszło do czynności odebrania dziecka i że jest ono prawdopodobnie przetrzymywane

- wyjaśnia dalej szefowa jeleniogórskiego sądu. Jak dodaje nasza rozmówczyni, od prokuratury zależy, czy postępowanie karne wobec ojca dziecka zostanie wszczęte. Chodzi o to, czy nie doszło do uprowadzenia rodzicielskiego.

- Na dzień dzisiejszy oboje rodzice mają pełne prawa rodzicielskie. Odnośnie władzy rodzicielskiej, to w orzeczeniu końcowym w sprawie o rozwód Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu będzie orzekał o władzy rodzicielskiej rodziców względem dzieci

- podkreśla Kałużna-Rudowicz.

O sprawę odbioru małoletniego Oliwiera przez jego ojca z przedszkola zapytaliśmy dyrektorkę placówki, do której uczęszczało dziecko. Odesłała ona nas jednak do przepisów i ustaw dotyczących tego, kto może odebrać ucznia z przedszkola.

Przepis:
O tym, że rodzice są uprawnieni do odbioru dziecka z przedszkola, rozstrzyga uregulowanie Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, zgodnie z którym każdemu z rodziców przysługuje władza rodzicielska (art. 93 § 1 kro). Odbiór dziecka z przedszkola wiąże się z wykonywaniem pieczy nad dzieckiem, co jest elementem władzy rodzicielskiej.

Wyjątki od zasady wykonywania władzy rodzicielskiej przez każdego z rodziców mogą wynikać wyłącznie z rozstrzygnięcia sądu (o ograniczeniu/pozbawieniu władzy rodzicielskiej czy o ograniczeniu kontaktów z dzieckiem).

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE