Od października 2015 roku jest pani szefową wszystkich przewodniczących KGW na terenie gminy Kolbuszowa. Ma pani „pod sobą” prawie 300 kobiet, członkiń KGW, ale również kilku panów.
- Panowie pojawiają się w miejskim kole, czyli Kolbuszowskim Kole Kobiet, które tak naprawdę to oni założyli. Na wsiach, w kołach gospodyń, mamy same panie.
Z czego to wynika? Można powiedzieć, że panowie nie są wam potrzebni?
- Mówimy o Kołach Gospodyń Wiejskich. O kołach kobiet, które działają na terenie Polski od 150 lat. Panowie, owszem, są nam w życiu potrzebni, ale w kole niekoniecznie. Oczywiście współpracujemy z nimi. Mamy bardzo dobry kontakt z druhami z jednostek OSP w każdej miejscowości. Ale KGW są tylko dla nas.
Więcej w 48 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie