reklama
reklama

Jak Wigilię i święta spędzali nasi przodkowie z Kolbuszowej i okolic? To was zaskoczy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Korso

Jak Wigilię i święta spędzali nasi przodkowie z Kolbuszowej i okolic? To was zaskoczy - Zdjęcie główne

Jedną z piękniejszych tradycji w Polsce jest łamanie się opłatkiem. | foto Archiwum Korso

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIMagicznym, a zarazem bardzo niebezpiecznym dniem była wigilia. Dlaczego? Otóż wierzono, że właśnie w tym dniu dusze zmarłych mogą schodzić na ziemię. Ponadto wróżby, które wówczas przeprowadzano, decydowały o życiu lub śmierci.
reklama

W wigilię Bożego Narodzenia wszyscy w domu zrywali się z posłania i brali się do pracy. Wierzono bowiem, że jeżeli ktoś będzie się leniwił, to tak będzie robił już przez cały najbliższy rok. Kiedy już wszyscy wstali, dzieci po zjedzonym śniadaniu (skibce chleba z omastą) zabierały się do dekorowania izby. Dorośli przez cały dzień pili jedynie wodę, ponieważ post był w tym dniu bardzo przestrzegany. Bywało też tak, że w wigilię z samego rana, zanim jeszcze rozpoczęto jakiekolwiek prace, dzielono się między sobą kawałkiem czosnku z miodem.

Świąteczne dekoracje 

Po posiłku mężczyźni zabierali się za przygotowanie gospodarstwa na święta. Szykowali jedzenie dla zwierząt na kilka dni świąt oraz sprzątali podwórze. Kobiety przygotowywały natomiast pośnik i sprzątały izbę, która musiała być odpowiednio przystrojona. 

W okolicach Kolbuszowej izby strojono małymi drzewkami, które wieszano u powały. Można było również spotkać ozdoby wykonane z opłatka oraz tzw. wiszące pająki. Na drzewkach wieszano również łańcuchy z bibuły i ozdoby wykonane z wydmuszek. Poza tym pojawiały się także orzechy i jabłka, które miały znaczenie magiczne. Wierzono, że jeżeli takie symbole płodności pojawią się w domu, wówczas będzie ona dopisywała w najbliższym roku. Chodziło tutaj nie tylko o płodności w rodzinie, ale również dzięki nim ziemia miała dawać obfite plony.

Pierogi z miętą 

Przygotowywany od rana pośnik składał się z kilku potraw. Niektóre z nich do tej pory goszczą na naszych stołach podczas wigilii. Najpierw był to barszcz biały lub zupa grzybowa. Dopiero później na stole wigilijnym pojawił się barszcz czerwony. Ponadto gospodyni przygotowywała pierogi z kilkoma rodzajami farszu, np. z jabłkami, serem, kapustą, ziemniakami i miętą oraz kaszą. Na pośniku pojawiały się obowiązkowo kasze maszczone olejem z cebulką, najczęściej była to kasza gryczana lub prośniania. Gotowano również kluski z makiem, który to był obowiązkowym składnikiem potraw swiątecznych.

Siekiera pod stołem

Wigilia tradycyjnie rozpoczynała się momentem pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdy, którą wypatrywały dzieci. Wcześniej na podłodze układano słomę, na której stawiano dzieże (naczynie służące do rozczyniania mąki i wyrastania ciasta chlebowego). 

Na dzieży stawiano w jednej misce poszczególne pokarmy. Bardzo długo jedzono z jednego garnka. Dopiero później pośnik spożywano przy stole, na który kładziono siano i zakrywano je biała płachtą. Zgodnie ze zwyczajem pod stołem kładziono snopek słomy, w który wtykano siekierą. Miał on ogromne znaczenie magiczne, ponieważ zapewniał zdrowie wszystkim osobom zgromadzonym wokół stołu. 

Jego obecność była konieczna

Przed rozpoczęciem kolacji gospodarz przychodził z podwórka do izby z dużym snopem zboża, który nazywano np. królem. Stawiano go w kącie i nie zabierano go, aż do końca dnia św. Szczepana. Jego obecność była konieczna. Ponadto przed pośnikiem do cebrzyka z wodą wrzucano kilka monet i myto wówczas ręce i twarz. Pieniążki miały zapewnić zdrowie i urodzaj. W niektórych przypadkach do kolacji ściągano również buty i zasiadano do niej boso. 

Kompot na koniec

Gdy już wszyscy zasiedli do pośniku, nikt oprócz gospodyni, która podawała potrawy, nie mógł od stołu odejść. W przypadku gdyby ktoś wstał od dzieży lub stołu, istniało niebezpieczeństwo, że ktoś z rodziny umrze lub ciężko zachoruje w przyszłym roku. Podobnie źle wróżyło odłożenie nawet na chwilę łyżki, którą się jadło. 

Kolacja była uważana za zakończoną, w momencie kiedy na stole pojawiał się kompot z suszonych owoców, który każdy obowiązkowo musiał wypić.

Opłatek pod naczyniem 

W trakcie kolacji wigilijnej bardzo dużo sobie wróżono. Między innymi pomocny był tutaj opłatek, który podkładano pod garnek z każdą potrawą. Jeżeli opłatek przykleił się do naczynia, oznaczało to urodzaj w przyszłym roku na składniki znajdujące się w garnku. 

Przy rozpoczynaniu kolejnej potrawy wypowiadano również magiczne formułki. Kiedy na stole pojawiła się kasza, stukano wówczas łyżką w czoło. Przy kapuście trzymano się za głowę i wołano: "wiąż się kapusto wiąż".

Kawaler czy wdowiec?

Wigilia Bożego Narodzenia była również okazją do innych wróżb – matrymonialnych. Jedną z nich wykonywano, idąc do drewutni po opał na całe święta. Gdy naręcze drewna przyniesiono do izby, wtedy je liczono. Jeżeli wyszła para, oznaczało to pomyślną wróżbę i oznaczało małżeństwo w przyszłym roku. 

Podobnie wróżono sobie z kołków lub sztachet w płocie. Szło się do płotu i ile się rękami kołków objęło, liczyło się wówczas: panna, wdowa, panna, wdowa lub kawaler, wdowiec. Jeżeli dziewczynie wyszedł np. wdowiec, oznaczało to, że w przyszłym roku zachodzić do niej będzie mężczyzna, któremu zmarła żona.

Posiłek dla zmarłych 

Resztki pożywienia z pośniku zostawiano na stole, ponieważ wierzono, że w noc wigilijną przychodzą do domu dusze zmarłych i żywią się tym jedzeniem. Często, ale nie w każdym domu, było również zostawiane puste miejsce przy stole, które symbolizuje łączność ze światem zmarłych. 

Po kolacji wigilijnej zwykle odwiedzano sąsiadów i dalszą rodzinę. Obowiązkowo trzeba było wówczas spróbować po odrobinie tego, co gospodyni w danym domu przygotowała. Jeżeli nie spełniono tego warunku, groziło to jakimś nieszczęściem. 

Większość mieszkańców wsi wybierała się również na nocną pasterkę. W domu zostawiali jedynie starsi albo małe dzieci. Po powrocie z nabożeństwa kładziono się spać, ale nie na łóżku, lecz na słomie położonej wcześniej na podłodze. 

STRASZENIE DRZEWEK 

Z 24 grudnia związany był jeszcze jeden zwyczaj niegdyś bardzo popularny w Małopolsce oraz na Kielecczyźnie. Po pośniku gospodarz szedł do sadu z siekierą. Po co? A po to, żeby je postraszyć. Miało to spowodować, że drzewka owoce będą rodzić owoce.

TAKI CAŁY ROK

Do tej pory w wielu domach przywiązuje się dużą wagę do tego, jak domownicy zachowują się w wigilię, ponieważ jak mówi stare przysłowie: jaka Wigilia, taki cały rok. Co to oznacza w praktyce? Dzieci mają być grzeczne, żeby nie przysparzały rodzicom trosk w kolejnych miesiącach. Nie pożycza się pieniędzy, aby nie narazić się na potencjalne długi.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama