reklama

Jacek Nita: To pasja a nie zawód |ROZMOWA|

Opublikowano:
Autor:

Jacek Nita: To pasja a nie zawód |ROZMOWA| - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIKojarzony jest zazwyczaj z gaszeniem pożarów, ale zawód strażaka to nie tylko walka z ogniem. O specyfice pracy rozmawiamy z mł. bryg. Jackiem Nitą, Komendantem Powiatowym Państwowej Straży Pożarnej w Kolbuszowej.

Zawód strażaka cieszy się największym zaufaniem społecznym. Skąd się to bierze?

- Zgadza się. Postępowanie strażaków, zarówno z Państwowej Straży Pożarnej, jak i ochotników sprawia, że społeczeństwo uważa ich za ludzi odważnych i gotowych do niesienia pomocy innym. Raczej nie odmawiamy udzielenia tej pomocy. Oprócz tego jesteśmy widoczni w życiu kulturalnym danego społeczeństwa – szczególnie jeśli chodzi o ochotnicze straże, myślę, że stąd to zaufanie. 

 

Jakie cechy powinien posiadać dobry strażak?

- Powinien być sumienny, prawdomówny, musi być dobrze przygotowany kondycyjnie. Powinien umieć zaryzykować swoje zdrowie, żeby pomóc innym. Cały czas musi być nastawiony na poszerzenia swojej wiedzy poprzez ciągłe doszkalania. Musi być gotowy do podejmowania coraz to nowych wyzwań.

 

Od ubiegłego roku pracuje pan w Kolbuszowej. Proszę opowiedzieć, jak wyglądała pańska droga zawodowa.

-  Moja kariera zawodowa rozpoczęła się w 1992 roku, gdy zdałem egzaminy do Szkoły Aspirantów w Krakowie. W 1994 roku po zakończeniu szkoły trafiłem do, ówczesnej wtedy, Komendy Rejonowej PSP w Ropczycach, gdzie pełniłem służbę do 1999 roku. Pracowałem tam jako dowódca sekcji, następnie byłem dowódcą zmiany. Później los rzucił mnie do pracy w Komendzie Miejskiej PSP w Rzeszowie. Zaczynałem tam od Dyżurnego Stanowiska Kierowania, następne to specjalista w wydziale technicznym, potem był wydział operacyjny, no i na koniec Dowódca Jednostki Ratowniczej PSP nr 2 w Rzeszowie. Od zeszłego roku, a dokładnie od 1 kwietnia, jako Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Kolbuszowej. Przeszedłem sporo stanowisk i funkcji, ale największe doświadczenie  posiadam z zakresu operacyjnego.

 

W tym czasie brał pan udział w różnych akcjach. Co najbardziej utkwiło panu w pamięci?

- Było tego sporo, trudno omówić wszystkie. Najbardziej pamiętam pożar z Kuźni Raciborskiej rok 1992, to był mój pierwszy rok nauki w SA PSP w Krakowie i od razu taki pożar. Był to jeden z największych pożarów lasów w Europie.

Kolejnym wspomnieniem akcji jest pożar Autoklawu w Ropczyckich Zakładach Magnezytowych. Było tam zagrożenie wybuchem na tyle realne i niebezpieczne, że rozważaliśmy ewakuację części osiedla mieszkalnego. Na szczęście pożar został opanowany. Pożar gazociągu wysokiego ciśnienia w Sędziszowie czy też lakierni na WSK, wyciek paliwa...było wiele różnych sytuacji. 

 

Te zabawne też się zdarzały?

-  Tak. Jedna z nich miała miejsce wiele lat temu w czasie świąt wielkanocnych. Jako dowódca zmiany razem ze strażakami pojechaliśmy do wypadku komunikacyjnego. Wtedy to czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe. Co prawda dwie osoby były zakleszczone, ale największe przerażenie wywołał fakt, że wszystko było czerwone - ludzie w samochodach, szyby, pojazdy, dosłownie wszystko - jakby wszystko było we krwi. Kiedy wyszedł nasz kierowca - operator i to zobaczył, to zdrętwiał. Jak się jednak okazało, to nie była krew. W jednym z samochodów na tylnej półce postawione były puszki z czerwoną farbą olejną. W wyniku uderzenia puszki się otworzyły i wszystko zalały. Na całe szczęście, uczestnicy wypadku wyszli z niego cało, skończyło się na dość bolesnych obiciach. 

Cała rozmowa w aktualnym Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE