Do tego zdarzenia doszło w sobotę (3 sierpnia) około północy w Woli Raniżowskiej. - Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że 56-letni mieszkaniec gminy Raniżów, idąc pieszo drogą, został potrącony przez motocykl, którym kierował 16-letni mieszkaniec gminy Raniżów - informuje Jolanta Skubisz-Tęcza, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej.
Złożył wyjaśnienia
Jak ustalili funkcjonariusze, chłopiec odjechał z miejsca zdarzenia, ale pojawił się na nim ponownie jako osoba obserwująca wypadek. - Poszkodowany mężczyzna z urazem nogi i głowy został przetransportowany do szpitala. Została mu pobrana krew do badań na zawartość alkoholu w organizmie - dodaje przedstawicielka kolbuszowskiej policji.
O ile trzeźwość poszkodowanego będzie sprawdzona, takiej wiedzy policjanci nie będą mieć w przypadku kierowcy jednośladu. Personalia chłopaka zostały ustalone następnego dnia. Nastolatek został przesłuchany w tej sprawie i złożył wyjaśnienia. Policjanci zabezpieczyli również motocykl, którym jechał 16-latek.
Temat dla sądu
Sprawą zajmie się teraz sąd. - Z uwagi, iż jest nieletni, sprawa została przekazana do Sądu Rejonowego III Wydział Rodzinny i Nieletnich w Kolbuszowej celem przeprowadzenia postępowania w tej sprawie - wyjaśnia Jolanta Skubisz-Tęcza.
Jeszcze w minionym tygodniu policjanci przekazali wszystkie materiały dotyczące postępowania.
Dorota Kozubal, szefowa kolbuszowskiego sądu, potwierdza, że sąd zajmuje się tym tematem. Jak jednak zaznacza, zasadą przy postępowaniu w sprawach nieletnich jest niejawność postępowania. Do publicznej wiadomości nie zostanie więc podana informacja na temat tego, jak cała sprawa się zakończy.
Ku przestrodze
Potrącony mężczyzna, jak informują jego krewni, leży w szpitalu w Rzeszowie. Przeszedł poważną operację. - Z tego co wiem, znalazła go grupa nastolatków, która wracała z ogniska. Dopiero oni zadzwonili po pogotowie i policję - mówi młoda kobieta.
- Może gdyby od razu ktoś udzielił mu pierwszej pomocy, wszystko wyglądałoby inaczej. Po potrąceniu na nodze, na której miał żylaki, doszło do ich uszkodzenia. On po prostu zaczął się wykrwawiać, co doprowadziło do niedokrwienia mózgu - dodaje nasza rozmówczyni.
- Wiem, że nic już nie przywróci mu zdrowia. Ale może ktoś, kto przeczyta tę historię, chociaż przez chwilę pomyśli, zanim zostawi człowieka bez pomocy. Wystarczył jeden telefon na pogotowie, aby być może to wszystko wyglądało inaczej. Powinniśmy głośno mówić o czyjejś lekkomyślności, która prowadzi czasem do tragicznych skutków - dodaje kobieta.