Pierwszych informacji o Hupce zaczął ksiądz szukać już w 2005 roku. Jak to się stało, że postać Hupki tak księdza zainspirowała? Czy to za sprawą babci tak zainspirowała księdza ta postać?
- Od dzieciństwa lubiłem słuchać wspomnień babci i wśród nich przewijała się postać Jana Hupki, jako bogatego i dobrego człowieka, który został wygnany ze swojego domu. Zbierając materiały do pracy magisterskiej na temat historii parafii Niwiska, przy okazji mogłem dowiedzieć się trochę więcej o jego postaci. Najbardziej szokowały mnie skrajności, jakich Hupka doświadczył: od wielkich zaszczytów, znajomości z Piłsudskim i zasług w odzyskaniu niepodległości w 1918 r. po upokorzenie i pozbawienie rodzinnego majątku przez władzę ludową w 1944 r. Mieszkańcy Niwisk pamiętali jednak o schorowanym dziedzicu wsi, nieoficjalnie odwiedzali go z żywnością, a po śmierci w 1952 r. przywieźli jego ciało furmanką z Kolbuszowej Dolnej na cmentarz w Niwiskach.
Mimo tego, że bohater wspomnianej książki żył na przełomie XIX i XX wieku informacji o nim nie ma zbyt wiele. Skąd się udało tyle o nim dowiedzieć?
- Do tej pory istniały tylko ogólne biogramy J. Hupki, z których pierwszy powstał jeszcze za jego życia w przedwojennej książce pt. "Czy wiesz kto to jest" z 1937 r. Materiały były rozproszone w wielu miejscach, sam bohater był płodnym publicystą, więc trzeba było zapoznać się z licznymi artykułami jego autorstwa. To wymagało ścisłej współpracy z Miejską i Powiatową Biblioteką Publiczną w Kolbuszowej, która pomogła w udostępnieniu przedwojennych druków. Chciałbym za to serdecznie podziękować. Największym wyzwaniem było opracowanie rodowodu Hupki i znalezienie tarczy herbu Szeraszyc. Oprócz ksiąg metrykalnych, cenne okazały się opracowania w języku czeskim i niemieckim.
Czy pojawiły się momenty zwątpienia podczas pracy nad książką? Skąd brał ksiądz motywację do pisania?
- Starałem się zebrać na początku maksymalnie dużo materiałów, by w trakcie pisania nie dochodziły już nowe informacje, które zmienią ułożenie tekstu. Dawałem sobie ramy czasowe, by nie stać w miejscu. Pisanie książki traktowałem podobnie jak pracę magisterską, a każdy student w jej pisaniu miewa kryzysy przeplatane z nagłym natchnieniem... Gdy pani z wydawnictwa zapytała przez telefon, ile stron będzie mieć cała książka, zorientowałem się, że czas ucieka, a ja napisałem dopiero pół strony. Po chwili namysłu dałem jednak przybliżoną liczbę, która po roku się sprawdziła. Motywacją do pisania był częsty kontakt mailowy z przedstawicielami Urzędu Gminy Niwiska i dzięki temu praca została ostatecznie ukończona.
Była to ciężka praca? Na pewno pracochłonna, ale czy przynosiła ona satysfakcję i radość, czy traktował to ksiądz jako "zadanie do wykonania"?
- Historia to piękne hobby, pasja, która inspiruje i pomaga w zdrowy sposób spędzać np. długie wieczory. Dla mnie problemem było pogodzenie codziennych obowiązków duszpasterskich w parafiach Zabłotów i Gwoździec na Ukrainie, gdzie jestem proboszczem, ze znalezieniem czasu dla Hupki w ciągu dnia. Większość książki z konieczności powstała nocą, a kilka fragmentów nad ranem... Raz nawet zaspałem na niedzielną mszę... Taki tryb pracy czasem rodził myśl, że nigdy więcej nie zgodzę się na podobną propozycję, ale radość z odkrywania nieznanej przeszłości jest większa niż odczuwane zmęczenie.
Ma ksiądz w planach kolejną książkę? Jeżeli tak, uchyli ksiądz rąbka tajemnicy?
- Moje zainteresowania oscylują wokół historii Ziemi Kolbuszowskiej oraz Pokucia na Ukrainie, szczególnie w okresie II wojny światowej. Czas pokaże, który temat uda się opracować najszybciej. W tym roku będzie dostępna również książka w j. ukraińskim pt. "Siostry służebniczki starowiejskie w miasteczku Zabłotów (1927-1945) na tle wspólnot zakonnych Pokucia" ze streszczeniem w języku polskim.