Temat likwidacji przejazdów i przejść kolejowo - drogowych zlokalizowanych na drogach wewnętrznych gmin wciąż odbija się szerokim echem w skali całego kraju. Sytuacja dotyczy także naszego powiatu.
Wszystko rozchodzi się o zmiany w przepisach kolejowych wprowadzone przez Marię Wasiak, byłą minister resortu odpowiedzialnego za transport. Rozporządzenie wyprowadziło odpowiedzialność finansową za utrzymanie przejazdów kolejowo - drogowych, które nie znajdują się na drogach publicznych, poza PKP PLK. W praktyce oznacza to, że np. rolnik, chcący wciąż korzystać z danego przejazdu kolejowego przy dostępie do swoich pól, powinien go wydzierżawić. Mało tego. Wraz z tym musiałby wziąć na siebie jego utrzymanie oraz dbać o bezpieczeństwo na jego obszarze. Polskie Koleje Państwowe proponowały rozwiązanie, aby gminy przekształcały statusy tych dróg, z dróg wewnętrznych na drogi publiczne, tymczasem jest to bardzo kosztowny proces i gminy nie posiadają pieniędzy na takie działania.
Radny pyta
Temat ten został zainicjowany również na czerwcowych obradach Rady Miejskiej w Kolbuszowej. Omawiające temat osoby kilkakrotnie określiły przejazdy mianem "nieszczęsnych" . - Chodzi mi o te nieszczęsne przejazdy kolejowe - zaczął swoją wypowiedź radny Stanisław Dworak. - Nie zmuszają nas wprost do podpisywania umów, natomiast z drugiej strony wychodzą pisma, że jeżeli nie podpiszemy umowy, przejazd zostanie zamknięty. Ja wiem, że burmistrz nie jest tutaj stroną do rozmowy, ale prosiłbym o pomoc w załatwieniu tej sprawy - dodał samorządowiec z Widełki.
Temat dobrze znany
Do sprawy odniósł się Jan Zuba, burmistrz Kolbuszowej. - Temat się ciągnie kilka lat, zajmuje się tym burmistrz Gil - zaznaczył włodarz gminy. - Ostatnio spotkałem się z Andrzejem Adamczykiem, ministrem infrastruktury i również ta sprawa była poruszana. Pan minister zna temat, problem ten dotyka większości kraju. Minister obiecał, że muszą się za to zabrać, ale w sposób systemowy. Na chwilę obecną, przy obecnie obowiązujących rozporządzeniach PLK nie ma innego wyjścia, jak zgodnie z prawem musi mieć zawarte umowy z rolnikami, którzy korzystają z tych przejazdów kolejowych. Próba przerzucenia odpowiedzialności za przejazdy kolejowe na gminy jest nie na miejscu, bo ona jest możliwa tylko wówczas, kiedy przejazd leży w ciągu drogi gminnej publicznej, a tam mamy drogi prywatne. W związku z tym nie wchodzi w grę, aby gmina mogła odpowiadać za przejazd. Jedyne rozwiązanie, to jest podpisanie umowy - wyjaśniał Jan Zuba i dodał:
- Problem w tym, że podpisanie umowy nie jest za darmo, bo jest to dzierżawa pasa kolejowego, za którą trzeba zapłacić, oraz trzeba wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich użytkowników i jeszcze utrzymywać ten przejazd kolejowy na własny koszt. Są to warunki, z których rolnicy korzystać nie chcą - przedstawił swoje stanowisko burmistrz Kolbuszowej.
Więcej w aktualnym Korso.