- My chcemy tylko, aby gmina w końcu uwłaszczyła się na tej drodze, żeby nie było problemów. Widzi pani te pola? Tu wszędzie mogą powstawać działki. Wszędzie idą media: woda, gaz. Przecież i przy takich żwirowych drogach ludzie się budują. Warunek jest jeden: w papierach wszystko się musi zgadzać, a tu tak nie jest - żalili się mieszkańcy Zarębek, z którymi spotkaliśmy się jeszcze w październiku.
Prosimy i nic
Pierwsze starania w kwestii skomunalizowania traktu mieszkańcy sołectwa podjęli już kilka lat temu. W ich imieniu o drogę upominała się m.in. ówczesna sołtys, Marta Tendera. - Pamiętam, że jak jeszcze byłam sołtysem, to pan Marian Koprowski (były pracownik urzędu miejskiego - przyp.red.) mówił, że jest to droga gminna i że mogę na nią wozić kamień. Przywoziłam więc samochód, przeważnie raz do roku, żeby połatać dziury. Później, za pani Elżbiety Lis (kierownik referatu Gospodarki Komunalnej i Budownictwa - przyp.red.), też raz czy dwa razy kamień był przywieziony. Wtedy jeszcze nie występowałam o uwłaszczenie tej drogi, bo myślałam, że w końcu urząd sam to zrobi. Skoro zgadzali się na wysypywanie kamienia, to tak jakby poczuwali się do tej drogi - przyznała była pani sołtys.
Z czasem, na prośbę mieszkańców, Marta Tendera postanowiła interweniować u kierownika Referatu Rolnictwa i Gospodarki Gruntami. - Zapytałam pana Tadeusza Serafina, jak to z tą drogą jest, dlaczego gmina jej nie uwłaszcza? On mi na to odpowiedział, że gmina nie ma pieniędzy. Prosiłam, żeby w końcu zrobić z tym porządek, ale do tej pory nic się nie zmieniło - wyjaśniła nasza rozmówczyni.
Więcej w 48 numerze Korso Kolbuszowskiego