Rozwój odnawialnych źródeł energii realizowany jest w partnerstwie gmin Kolbuszowa i Dzikowiec. Lista chętnych szybko się zapełniła, ale im bliżej końca zadania, tym zrobiło się trudniej. Nie milkną mieszkańcy, którzy widzą problem i obawiają się, że firma nie wywiąże się z inwestycji i zrezygnuje, a oni zostaną bez paneli.
W ogniu pytań
- Gmina Kolbuszowa realizuje parasolowy program fotowoltaiki. Czytam i przeglądam informacje, które ukazują się na temat zmian naliczania opłat dla mieszkańców. Chciałabym wiedzieć, w jakim stopniu zrealizowaliśmy ten program. Ile gospodarstw domowych ma tę instalację, a ile jeszcze i z jakich przyczyn jeszcze nie jest założonych?
- zarzucał pytania radny Michał Karkut.
Rajca był na tyle dociekliwy, że chciał jeszcze wiedzieć, czy gmina Kolbuszowa dołączyła do gmin, które protestują przeciwko zmianom.
- Wiem, że odbyło się posiedzenie komisji, która reguluje sprawy energetyki i ten temat też był poruszany. Na jakim etapie jesteśmy w tych kwestiach? Czy w naszym programie są przewidziane zmiany dla gospodarstw? W niektórych miejscowościach mieszkańcy lawinowo rezygnują z obawy, że nie zostaną podłączeni w preferencyjnych warunkach. Jaka kara ciąży na gminie?
- padały kolejne pytania samorządowca. W tym temacie, wypowiedział się również radny Piotr Panek. Zaznaczył, że mieszkańcy się skarżą, ponieważ ci, którzy byli na pierwszej liście zainteresowanych instalacją paneli, jeszcze ich u siebie nie mają, bo brakuje falowników. - Są osoby, które dostały się z listy rezerwowych i u nich inwestycja jest już zamknięta. Z czego to wynika? - dopytywał rajca.
Wyjaśniają i tłumaczą
Wywołany do tablicy burmistrz Jan Zuba przypomniał, że magistrat realizuje bardzo wiele dużych, kosztownych inwestycji, w tym projekty parasolowe. Za każdy duży projekt odpowiada inna osoba z kierownictwa kolbuszowskiego urzędu.
Włodarz dodał, że sekretarz Krzysztof Matejek odpowiedzialny jest za realizację projektu parasolowego. Rozwój odnawialnych źródeł energii w gminie Kolbuszowa to jest fotowoltaika pompy ciepła gruntowe, powietrzne plus kotły na pelet.
- Obecnie mamy odebranych 139 instalacji fotowoltaicznych. Projekt nie obejmuje samej fotowoltaiki. Czas realizacji od podpisania umowy wynosi 365 dni dla wykonawcy. Z uwagi na planowaną zmianę przepisów na rozliczenie fotowoltaiki gmina zdaje sobie sprawę z problemów, jakie z tego powodu wynikną. Wykonawca będzie się starał, aby do końca roku przynajmniej te gospodarstwa z listy podstawowej były włączone według starego rozliczenia
- wyjaśnił Krzysztof Matejek, sekretarz gminy Kolbuszowa.
Jest problem
- Jako gmina zauważamy te problemy. Do rządowej komisji zostało wystosowane pismo, razem z gminami, które te protesty zgłaszały, dołączyliśmy się z naszą gminą - zaznaczył sekretarz.
Jest kilkanaście gmin w Polsce, którym nie uda się w tym roku całego projektu parasolowego zakończyć w całości. - Problem będzie taki, że część osób będzie włączona według starego projektu, a część na nowych zasadach. Jest to bardzo poważny problem - dodał Krzysztof Matejek.
Sekretarz zaznaczył, że ma nadzieję, że samorządowe działania jakiś skutek odniosą. - Na razie jesteśmy na etapie projektu, zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt rządowego projektu. Mam nadzieję, że nasi mieszkańcy nie zostaną tą zmianą poszkodowani - dodał urzędnik.
- Dziwi nas cała ta sytuacja, ale strona rządowa stoi na stanowisku, że te zmiany muszą zostać podjęte. Mamy nadzieję, że chociaż termin ich wejścia w życie nie będzie od 1 stycznia 2022 roku. Ratowałoby nas wpisanie okresu przejściowego, aby nasi mieszkańcy, u których wykonawca nie zdąży w tym roku wykonać instalacji, żeby zostali włączeni do starego rozliczenia
- tłumaczył Krzysztof Matejek.
Tylko z głównej listy
- Na tę chwilę wykonywane są instalacje tylko u osób z listy podstawowej. U osób z listy rezerwowej były prowadzone tylko weryfikacje. Wystosujemy do wykonawcy odpowiednie zapytanie, czy taka sytuacja miała miejsce. Taka sytuacja jest niedopuszczalna i wykonawca będzie musiał to odpowiednio wyregulować - zaznaczył sekretarz Matejek.
Burmistrz Zuba dodał, że wszyscy widzimy, jak wygląda sytuacja w gospodarce światowej. Cała gospodarka uzależniona jest od dostaw z Chin. Chociażby wiele fabryk samochodów stoi, bo nie ma podzespołów, szczególnie jeżeli chodzi o elektronikę.
- Dzisiaj kupno nowego samochód to jest zamówienie, za dziewięć miesięcy można oczekiwać nowego auta. Podobnie dzieje się z komponentami do budowy instalacji fotowoltaicznych. Podobne firmy przychodzą do klienta i mówią, że mamy takie falowniki, takie ogniwa, możemy zamontować, proszę bardzo, montujemy - nadmienił włodarz i dodał:
- My podaliśmy w dokumentacji przetargowej określone wymagania i dzisiaj, żeby przejść na innego producenta, zarówno falowników jak i ogniw fotowoltaicznych, musimy mieć porównywalne parametry. Ale musimy mieć również zgodę urzędu marszałkowskiego, a to trwa. To się nie dzieje szybko. 365 dni ma wykonawca na zrealizowanie tego zadania. Bylibyśmy wszyscy szczęśliwi, gdybyśmy już mieli projekt za sobą i rozliczalibyśmy go. Niestety rzeczywistość wygląda inaczej i my na to nie mamy wpływu, cała gospodarka uzależniona jest od dostaw z Chin.
Zmieścić się
Szef gminy wyjaśnił, że lista rezerwowa jest z uwagi na to, że trzeba zrealizować instalację o łącznej mocy 3 MW (megawat), a gmina mieści się w 10 mln zł, które zostały przyznane na ten cel.
- Mogliśmy sobie pozwolić na to, aby z oszczędności po przetargowych zrealizować z listy rezerwowej w odniesieniu do osób, które się zapisały na listę rezerwową, a jest ich ponad 200. Na listę rezerwową do realizacji może się zmieścić ponad 140 - dodał szef urzędu.
Dodał, że zdarzają się pojedyncze przypadki, kiedy ktoś rezygnuje. Niedawno do kolbuszowskiego magistratu wpłynęła taka rezygnacja. Uzasadnienie było takie, że gospodarstwo rezygnuje z udziału w projekcie, ponieważ chce zainstalować wyższą moc.
- Pewnie się i tacy znajdą i zrezygnują z dopłaty 85 proc. (to prawie 10 tys. zł) i zainstalują na swój koszt po to, żeby mieć korzystniejsze warunki rozliczania wyprodukowanej energii w przyszłym roku
- zaznaczył Jan Zuba.
Jeszcze nie wiemy, jak będzie wyglądać kwestia korzyści rozliczeń. - Ministerstwo klimatu pracuje nad tym. Jesteśmy temu przeciwni, bo uważamy, że nie można zmieniać reguł w stosunku do mieszkańców, którzy uczestniczą w projekcie i protestujemy wspólnie z innymi gminami - dodał burmistrz.
Nie jest to tylko Podkarpacie, ale cała Polska. Niektóre urzędy mają dużo większy problem. Magistrat realizuje to zadanie w partnerstwie dwóch gmin Kolbuszowej i Dzikowca. Są też duże projekt za 45 mln, gdzie uczestniczy 15 gmin i mają te same trudności, jeśli chodzi o realizację prac do końca roku.
- Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Niemniej jednak produkcja energii elektrycznej z własnego źródła powinna być przede wszystkim nakierowana na zużycie własne, a nie zarabianie poprzez wtłoczenie do sieci. Sieci energoelektryczne nie są, na dzień dzisiejszy, przystosowane do magazynowania tej energii - mówił Jan Zuba. - W momencie kiedy wzrasta napięcie fazowe, wkracza 253 volt, automatycznie sieć jest wyłączona i co z tego, jak mamy fotowoltaikę na dachu, jak ona wtedy nie produkuje
- dodał.
Włodarz wyjaśniał, że montując instalację, głównie chodzi o to, aby wykorzystywać prąd. - Nie da się w całości, bo nie jest to możliwe, bo produkcja jest tylko wtedy, kiedy słońce świeci, a w nocy przecież też korzystamy z energii elektrycznej. - Chodzi o to, żeby w maksymalnym procencie tę energię zużyć na własne potrzeby - podkreślił Jan Zuba, burmistrz Kolbuszowej. Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.