Scenariusz zastosowany przez rzekomego siostrzeńca był typowy dla tego typu oszustw. Telefon, smutna historia o wypadku, a potem prośba o pieniądze. I to niemałe. Mieszkanka gminy Kolbuszowa mogła w ten sposób stracić aż 25 tys. zł.
Wrócił i zachorował
- Odebrałam telefon domowy. W słuchawce usłyszałam miły głos. Mężczyzna podał się za mojego siostrzeńca. Na początku bardzo się ucieszyłam, bo mój chrześniak już od 20 lat razem z matką jest w Stanach Zjednoczonych i rzadko się odzywa – powiedziała nam kobieta. Zamiast rozmowy siostrzeniec jednak od razu przeszedł do sedna sprawy. Chciał od cioci pożyczyć pieniądze. - Zapytałam go: „To ty jesteś w Polsce?”, a on odpowiedział mi, że wrócił dwa dni temu i że zachorował. Zmartwiłam się i zapytałam, co mu dolega. Odpowiedział, że ma ropną anginę i potrzebuje pieniędzy na lekarstwa – wyjaśniła nasza Czytelniczka. Kobieta jednak nie uległa tej prośbie.
Więcej w 37 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie