Jeden Czytelników zwrócił się ostatnio do nas z prośbą, aby poruszyć kwestię wzrostu cen w prywatnym żłobku w Majdanie Królewskim.
Sprawa wydawała się o tyle nietypowa, że na ogół prywatnych placówek gmina w ogóle nie finansuje. Skąd więc przekonanie, że wójt przestał dopłacać do żłobka? Czy podejrzenie było słuszne? Postanowiliśmy zająć się tym tematem.
Problem leży gdzie indziej
W rozmowie z nami włodarz gminy Majdan Królewski nie zaprzecza, że stawki poszły w górę. Jednocześnie uważa, że zachowanie niektórych rodziców jest co najmniej nieodpowiedzialne i lekkomyślne. - Zaznaczyć należy, że żłobek w Majdanie Królewskim jest placówką niepubliczną i to nie gmina ustala koszty pobytu dzieci w tym żłobku. Z informacji od rodziców wiem, że opłaty za pobyt dziecka w żłobku w ostatnim czasie poszły w górę - mówi w rozmowie z nami wójt Jerzy Wilk.
- Oczekiwanie, że ktoś będzie płacił i dawał na dzieci, jest moim zdaniem, nieodpowiedzialnym podejściem do sprawy. Jeżeli ktoś dostaje 500 plus, a od nowego roku będzie jeszcze czterysta, to w sumie 900 złotych, to dostaje tylko ten, który to dziecko ma. To i tak jest płacone z naszych podatków. Nie wystarczy?
- pyta szef gminy.
Unia zakręciła kurek z pieniędzmi
Słowa wójta potwierdziła Ewelina Mokrzycka, dyrektor przedszkola i żłobka w Majdanie Królewskim.
- Wójt nigdy nie dopłacał do żłobka i nigdy nie było o tym mowy. Początkowo żłobek przez dwa lata był finansowany z projektu unijnego i dlatego powstał, ponieważ dostaliśmy dofinansowanie na ten cel
- nadmienia.
Jak poinformowała nasza rozmówczyni, w tym momencie cały koszt spadł na rodziców. Wynika to z faktu, że zakończyły się projekty unijne realizowane przez żłobek i nie ma już pieniędzy z zewnątrz. Obecnie czesne w Majdanie Królewskim wynosi 700 złotych, poprzednio rodzice płacili 350 złotych. - Ja wiem, że to jest duża kwota, natomiast w całości to, co rodzice wpłacają - te 700 złotych razy 24 dzieci - nie wystarcza nawet na wynagrodzenia dla pracowników - dodaje.
Ewelina Mokrzycka liczy na to, że niedługo pojawi się inna forma dofinansowania. - Czekamy na program "Maluch+". W tym roku nie został w ogóle ogłoszony, podobnie jak projekty unijne, więc nie mogliśmy starać się o dofinansowanie. Jeśli jakiekolwiek programy się pojawią, to oczywiście - jako organ prowadzący - będziemy brać w nich udział, tak jak to było do tej pory - uspokaja dyrektor.
Dać rodzicom, zabrać rolnikom
Jerzy Wilk podkreśla, że gdyby gmina musiała dopłacać do pobytu dzieci w żłobku, byłaby konieczność te pieniądze wygospodarować od ludzi, podatników. Włodarz jako przykład podał lokalnych rolników. - Ludzie oczekują, że ja będę zbierał ratę po 20-30 złotych od rolnika, który sprzedaje 100 kilogramów owsa za 60-70 złotych na targu w Majdanie Królewskim i z tych pieniędzy, od tego rolnika, będę jeszcze komuś dopłacał do żłobka. Mimo że otrzyma 900 złotych, to jest jeszcze mało? - zastanawia się włodarz.Gmina dopłaca jedynie do przedszkolaków. - Za chwilę te dzieci, które są w żłobku, pójdą do przedszkola i tak się dzieje, że dzieci, które kończą dwa i pół roku, zapisywane są do przedszkola i gmina do każdego dziecka zamieszkałego na terenie gminy, niezależnie do jakiego przedszkola uczęszcza, dopłaca miesięcznie kwotę od 740 zł do 1050 zł - dodaje wójt.
Wyjątek od reguły
Ewelina Mokrzycka przyznaje, że ze wszystkich gmin z powiatu kolbuszowskiego, w których prowadzi placówki, tylko w Kolbuszowej urząd dopłaca do żłobka. - Akurat gmina Kolbuszowa dopłaca z dobrej woli. Burmistrz Jan Zuba od początku mówił, że będzie wspierał żłobek i robi to od początku działalności. W tej chwili rodzice z Kolbuszowej płacą o 300 złotych mniej - nadmieniaJak twierdzi dyrektor żłobka, wszędzie programy unijne zostały zakończone. Taka sama sytuacja była w Kolbuszowej. W mieście nad Nilem jednak ceny nie wzrosły drastycznie dzięki wsparciu ze strony gminy Kolbuszowa.
Trzeba zapracować
Jak komentuje podniesienie stawek w żłobku Jerzy Wilk? Nasz rozmówca nie pozostawia złudzeń. - Nie wiem, czy jest to konieczne, ja nie analizuję kosztów. Jeżeli ktoś to prowadzi i wychodzi z tego, że rodzice mają zapłacić po 200 złotych więcej, to chyba tak jest? Czy dzisiaj wszystko ma być podane na talerzu i jeszcze przyprawione? - ironizuje wójt.Jak twierdzi Jerzy Wilk, teraz wielu ludzi, zamiast samemu na coś zapracować, to szuka instytucji, które zrobią to za ich. – Nie wszyscy są zainteresowani pójściem do pracy. Może opieka społeczna zapłaci, zafunduje. O 500 plus każdy zapomniał, że dostał na dziecko. Jeśli ktoś na coś nie zapracuje, to i tego nie poszanuje - podsumował.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.