reklama

Dowóz młodzieży z gminy Cmolas do Kolbuszowej stoi pod znakiem zapytania

Opublikowano:
Autor:

Dowóz młodzieży z gminy Cmolas do Kolbuszowej stoi pod znakiem zapytania - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIPrzewoźnik tłumaczy, że kursy są dla niego nieopłacalne, ponieważ uczniowie nie wykupują biletów miesięcznych. Radni i sołtysi winy upatrują w opieszałości działań powiatu i swoich radnych powiatowych. Czy słusznie?

Od początku roku szkolnego temat dowozu młodzieży z gminy Cmolas do szkół średnich w Kolbuszowej budzi sporo emocji. Wszystko przez to, że zmienił się przewoźnik (Arriva wycofała swoją ofertę, a dowóz od 4 września zaczął realizować PKS Tarnobrzeg), a przy okazji trasa kursu. Poszkodowana została przede wszystkim młodzież z Porąb Dymarskich i Ostrów Baranowskich, która od września jest odbierana tylko z jednego przystanku autobusowego w swoich miejscowościach. Sołtysi i radni, we współpracy z rodzicami, postanowili działać. Poszły petycje z podpisami, samorządowcy interweniowali u wójta i radnych powiatowych o rozszerzenie oferty dowozu o dodatkowe przystanki. Niestety, mijały kolejne tygodnie, a o takiej zmianie było cicho. 

Radni z powiatu śpią
Samorządowcy jednak nie dali za wygraną. Na ostatniej sesji w Cmolasie (9 listopada) w tej sprawie tym razem interweniował Jerzy Magda, sołtys Ostrów Baranowskich. Gospodarz wsi wytknął radnym powiatowym reprezentującym gminę Cmolas (mowa tu o Ryszardzie Sukienniku i Krzysztofie Sochackim - przyp.red.), że jako przedstawiciele powiatu nie dołożyli starań, aby ten dowóz ulepszyć. - Pod koniec sierpnia już było wiadomo, że przewoźnik likwiduje swoje kursy. Trzy miesiące to chyba aż nadto, żeby coś w tej sprawie zrobić. Niestety, ale nasi radni powiatowi troszeczkę śpią, bo nie widać żadnych efektów - mówił rozżalony sołtys.

Gospodarz Ostrów Baranowskich zaznaczył, że jeden przystanek na całą miejscowość to stanowczo za mało. - Niektórzy uczniowie mają do niego ponad siedem kilometrów i jakoś muszą dotrzeć. Jadą rowerami, idą na nogach. Niech się jednak państwo postawią na miejscu tych dzieci. One rano i po południu muszą pokonać tyle kilometrów. A teraz przychodzi już jesień, słota i zimno - alarmował samorządowiec i dodał: - Mnie się wydaje, że jakiś obowiązek prawny spoczywa na urzędzie powiatowym i na koniec września wszystko powinno być już dopracowane, żeby dzieci nie musiały chodzić na nogach. 

Więcej w 46 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE