Jak podkreśla nasz rozmówca, głównymi ulicami Kolbuszowej zdarza mu się przejeżdżać kilka razy dziennie. Zwrócił on jednak uwagę na ulice Obrońców Pokoju i Jana Pawła II. Dlaczego akurat tam? Ponieważ rodzice odwożący swoje pociechy do przedszkola zostawiają samochody zaparkowane częściowo na chodniku i na jezdni.
- Na jednym pasie robi się dość ciasno - podkreśla nasz rozmówca. Jak dodaje, problem w tym, że kierowca, który jedzie od "małego ronda" w kierunku szpitala, zjeżdża na drugi pas, aby ominąć studzienkę. - Łapiąc przeciwległy pas, może zahaczyć o jadący, lub włączający się do ruchu, samochód. Podobna sytuacja jest, kiedy kierowcy skręcają w kierunku poczty na ul. Jana Pawła II.
Niszczy samochód
Czytelnik pyta, gdzie w takich przypadkach są służby odpowiedzialne za utrzymanie drogi? Nasz rozmówca zastanawiał się, czy są jakieś służby kontrolne, które odpowiadają czy sprawdzają stan dróg. - Czy są one utrzymane w należytym i bezpiecznym stanie - dopytuje mieszkaniec Kolbuszowej.
Mężczyzna zwraca uwagę na to, że czasami nie da się uciec na drugi pas i trzeba najechać na zapadniętą studzienkę. - To nie tylko denerwujący dźwięk i zakołysanie samochodu - podkreśla. Jak zaznacza w dalszej rozmowie, samochód po prostu się przez to niszczy. Czytelnik mówi o tym, że stworzone jest zagrożenie dla innych uczestników ruchu, bo można uszkodzić elementy zawieszenia lub układu kierowniczego, co może skutkować niekontrolowanym zachowaniem pojazdu. - Jazda po zaniżonych studzienkach w dłuższej perspektywie wiąże się z nadmiernym zużyciem - wymienia dalej kierowca. Jak podsumowuje, wszystko to wiąże się później z kosztownymi naprawami. - Chyba nie jest wyczynem architektonicznym wypoziomowanie studzienek równo z nawierzchnią? - dopytuje nasz rozmówca. Na zakończenie dodaje, że wjazd w zaniżoną studzienkę powoduje niekontrolowane naciski, które pogłębiają proces jej zapadania. - Dlatego należy je częściej monitorować - puentuje.
Druga strona
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z zarządcą drogi. Jak wyjaśnił, przyczyny zapadania się włazów kanałowych są bardzo złożone i w dużym stopniu nieuniknione. - Osiadanie włazów jest pochodną wywołaną przez cykliczne obciążenie dynamiczne wywołane ruchem pojazdów po nich przejeżdżających - wyjaśnił Eugeniusz Szczebiwilk, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Kolbuszowej. Z dalszych objaśnień dowiadujemy się, że wielkość tych obciążeń jest pochodną intensywności ruchu, prędkości oraz masy pojazdów poruszających się po danej drodze.
Zapytaliśmy, jak wygląda "naprawa" takiej zapadniętej studzienki kanalizacyjnej. Jak wyjaśnił dyrektor Szczebiwilk, sposobem wykonania korekty wysokościowej włazów kanałowych jest demontaż włazu i ponowne jego ustawienie. Stosuje się to na podmurówce lub podlewce na właściwym poziomie oraz na zabudowie, warstwie nowej nawierzchni w otoczeniu włazu.
Już zlecone
Czy zarząd dróg monitoruje stan studzienek, czy włazy są na odpowiednim poziomie z nawierzchnią drogi? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że prawo budowlane obliguje zarządcę drogi do przeglądu dróg i ich infrastruktury. W trakcie przeglądów zwracana jest uwaga na wszystkie elementy drogi znajdujące się w jej pasie. - Biorąc pod uwagę przedmiotowy odcinek drogi nr 1 176 R Tuszyma - Niwiska - Kolbuszowa, w ciągu której znajduje się ul. Obrońców Pokoju, zarząd dróg zlecił regulację wysokościową włazu w obrębie skrzyżowania tej ulicy z ul. Jana Pawła II - podkreślił dyrektor Szczebiwilk. Zdaniem przedstawiciela powiatu występujące na tym odcinku pozostałe włazy kanałowe nie stanowią żadnego zagrożenia dla użytkowników ani też w znaczący sposób nie wpływają na komfort jazdy.
Początkiem tygodnia studzienka na skrzyżowaniu ulic Obrońców Pokoju z Jana Pawła II została wypoziomowana.