Człowiek myśli sobie, że żyje w XXI wieku i że przesądy mocy nie mają. Zerknie co prawda z pewną obawą na kalendarz, gdy wypaść ma piątek 13-ego, ale nic sobie z tego nie robi. Zauważy, gdy czarny kot przebiegnie mu drogę, ale jednak uzna, że co najwyżej kiciusiowi się śpieszyło.
Cóż natomiast mają powiedzieć przyszłe matki. Ledwo im brzuszek wykwitnie, nieśmiało zwiastując światu, że szykuje się kolejny obywatel i podatnik, a już wpadają w krzyżowy ogień porad, zakazów, nakazów, no i właśnie: przesądów. Jak mają się ciążowe przesądy w obecnych czasach? Postanowiliśmy o to zapytać kilka mam, a także Jolantę Dragan z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej oraz Krystynę Kotowską-Micek, doświadczoną położną.
- Oj, było tego trochę. Będąc w drugiej ciąży, usiadłam po turecku na podłodze, aby pobawić się z moim synem, moja babcia mnie natychmiast upomniała, żebym tak nie siedziała, bo dziecko, które noszę w brzuchu, będzie miało krzywe nogi. Zatkało mnie - mówi Ewelina, mama dwójki dzieci.
Oj, będzie córa
Ciężarna promienieje i pięknie wygląda? Szykuje się chłopczyk. Przyszła mama ma podkrążone oczy i problemy z cerą? Oj, będzie córa. Okazuje się, że to bardzo popularny przesąd, ale jego wariant zależy od regionu.
- Gdy matka piękniała, delikatniały jej rysy twarzy, mówiono, że będzie dziewczynka. Gdy rysy grubiały, mówiono, że będzie chłopiec. Wierzenia zależą od regionu, bo można spotkać też wierzenie, że dziewczynka zabiera matce urodę i dlatego ciężarna miała plamy na twarzy, czasem - zdaniem innych kobiet - "brzydła" - wyjaśnia Jolanta Dragan.
Sprawa fryzury mamy a wpływ na dziecko to kolejny popularny przesąd. Kto nie słyszał o obiekcjach dotyczących farbowania włosów w czasie ciąży? Nie farbuj się, bo dziecko będzie rude, nawet wbrew wszelkim zasadom genetyki. Zapytaliśmy o to położną.
- Faktycznie, bardzo często dzwonią do mnie pacjentki z pytaniem, czy mogą farbować włosy. Można. Wcześniej nie zalecałam, bo w dawnych farbach było dużo amoniaku, a to jednak przenika do organizmu - tłumaczy Krystyna Kotowska-Micek.
Ostrzeżenia przed farbowaniem nie mają więc nic wspólnego z kolorem włosów, jaki będzie miało dziecko, chodzi o ewentualny wpływ pewnych substancji. Kolejny przesąd dotyczący włosów mówi o zaniechaniu obcinania włosów w trakcie ciąży, ponieważ skracając włosy... skraca się rozum dziecku.
- Ja słyszałam nie o skracaniu rozumu, ale o skracaniu życia dziecka poprzez obcinanie włosów - wspomina jedna z moich rozmówczyń. - I niby przesądna nie jestem, ale przyznam się, że w czasie ciąży na wszelki wypadek nawet końcówek sobie nie podcinałam - przyznaje nieco zawstydzona.
Demon w kołtunie
Jak sprawy włosów przedstawiają się w wierzeniach ludowych?
- Jeżeli kobiecie ciężarnej zrobił się kołtun na głowie, to istniał absolutny zakaz rozczesywania splątanych włosów w czasie trwania ciąży, nawet jeżeli miałaby to robić osoba, która potrafiłaby odczyniać uroki i wygonić z niego demona - wyjaśnia Jolanta Dragan. Z kolei Krystyna Kotowska-Micek wspomina, że spotkała się z przesądem, aby nie obcinać kołtuna, który czasami robił się dziecku na pierwszych włosach, ponieważ mogło to skutkować chorobą dziecka lub właśnie utratą mądrości.
Dosyć popularny jest także przesąd przestrzegający mamy przed patrzeniem na brzydkich ludzi w obawie, że owa brzydota coś pomiesza w genach i maluch, delikatnie mówiąc, urodą grzeszyć nie będzie. Według zabobonów, przyszła mama musi szczególnie uważać, na czym zawiesza wzrok. - Ja to gdzieś do drugiego roku życia byłem niemal łysy. Moja babcia była zdania, że to przez to, że moja mama, nosząc mnie w brzuchu, zbyt długo wpatrywała się w księżyc w pełni - opowiada mężczyzna w średnim wieku.
- Gdy padał deszcz, przyszła matka nie powinna patrzeć w niebo, ponieważ mogło to spowodować, że dziecko będzie "płakać w życiu" - Jolanta Dragan przytacza kolejne wierzenie ludowe.
Kudłaty pies, owłosione dziecko
Kolejny zabobon stanowił dla mnie zupełną nowość.
- Pojechaliśmy do teściów, oni mają psa, owczarka staroangielskiego. Wie pani, taki wielki kudłacz, jak z reklamy farb. To cudowny zwierzak, gdy witałam się z nim wylewnie, moja teściowa postanowiła interweniować. Powiedziała mi, żebym nie przytulała się do tak kudłatego psa, bo moja córka będzie nadmiernie owłosiona. W pierwszym momencie myślałam, że żartuje, ale nie. Była śmiertelnie poważna i przywołała psa - opowiada około 30-letnia kobieta.
Złowieszcze koraliki
Przyszłe mamy często słyszą rady, aby na czas ciąży zaniechać noszenia koralików, wisiorków czy nawet apaszek. Jak mówi popularny przesąd, niestosowanie się do tego może skutkować owinięciem się dziecka pępowiną.
- Gdy rodziłam moją pierwszą córkę, końcem lat 70-ych, była owinięta pępowiną. Położna syknęła do mnie, że pewnie korale w ciąży nosiłam - wypowiada się kobieta po 60-tce. Kolejna sytuacja: przechodzenie pod ...sznurkami do wieszania prania.
- Chciałam wywiesić kilka rzeczy do wyschnięcia. Przez okno zobaczył mnie mój wujek i aż wybiegł spanikowany, co ja wyprawiam. Krzyczał, że wieszając pranie, narażam dziecko na owinięcie się pępowiną - opowiada mieszkanka Kolbuszowej.
- Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby poruszał się tak szybko - dodaje, śmiejąc się.
Ciekawiło mnie, co w tym temacie mają do powiedzenia nasze specjalistki. - Gdy kobieta była "nie sama", nie wolno jej było dotykać, zwijać czy rozwijać sznurków, powrozów czy łańcuchów w obawie, aby dziecko nie okręciło się pępowiną. Zgodnie z tą zasadą kobieta powinna unikać obchodzenia dyszla.
Dawniej mówiono, że kobieta, gdy jest w ciąży, to chodzi "nie sama". Jest to typowe określenie ludowe - wyjaśnia Jolanta Dragan i dodaje, że ciężarnej kobiecie nie wolno było też skakać przez powróz, ponieważ ryzykowała ciężkim porodem i owinięciem się dziecka pępowiną.
- To nie ma żadnego uzasadnienia medycznego - odniosła się do tego przesądu pani Krystyna, zajmująca się położnictwem. - Jedna z pacjentek zapytała mnie właśnie o wieszanie ciuchów. Wytłumaczyłam jej, że to nie jest związane z tym, że się dziecko pępowiną owinie, tylko z tym, że w ciąży nie powinno się wykonywać pewnych ruchów ze względu na krążenie - tłumaczy położna i podnosząc ręce do góry demonstruje ruch, jakiego powinny unikać przyszłe mamy.
Podczas rozmowy z położną dowiedziałam się też o kolejnym przesądzie związanym z ryzykiem owinięcia się dziecka pępowiną. Otóż niektórzy wierzą, że aby tego uniknąć, ciężarna kobieta, siedząc, nie może zakładać nogi na nogę.
Oparzenie i znamiona
Inny dosyć popularny przesąd mówi, że gdy przyszła mama oparzy się lub wystraszona złapie się ręką jakiejś części ciała, jej potomek będzie miał w tym miejscu znamię.
Czymże jest genetyka, gdy chodzi o pigmentację skóry w starciu z zabobonami przekazywanymi z dziada pradziada? Bywa, że niczym.
- W mojej rodzinie większość osób ma takie znamię.
Podobno, moja prababcia, jak nosiła w brzuchu mojego dziadka, sparzyła się o piec. Złapała się wtedy za głowę i dziadek urodził się z takim znamieniem. Od tamtej pory to nasz taki znak firmowy - opowiada młody mężczyzna.
Na niektóre znamiona zwykło się mówić "myszka", skąd się to wzięło? Ponoć gdy kobieta przestraszyła się myszy, i w przestrachu złapała za ramię, jej dziecko mogło mieć w tym miejscu znamię właśnie w kształcie myszy, czyli myszkę. Przesąd ten jest też doskonale znany położnej i kustoszce muzeum.
Zezowaty wizjer
Kolejny przesąd przestrzega przyszłe mamy przed spoglądaniem przez wizjer lub przez dziurkę od klucza, w obawie o zdrowie oczu potomka. - Mój syn urodził się z zezem. Obecnie jest już po korekcie. Co spotkanie rodzinne to moja zabobonna ciocia kręci głową i opowiada, że to przez to, że będąc w ciąży, sprawdzałam przez wizjer, kto przyszedł, zamiast wrzeszczeć pod drzwiami: "Kto tam?"- opowiada kobieta. Okazało się, że ten przesąd ma bardzo długi rodowód i jest doskonale znany pani kustosz.
- Nie wolno było kobiecie patrzeć do studni, zaglądać przez dziurki od klucza, bo dziecko mogłoby mieć "oczy świdrowate".
Inny przesąd mówi, że ciężarna powinna uczęszczać na kursy, sporo się uczyć, ponieważ może się to przełożyć na to, że urodzi geniusza.
Rozmaitości
- Są takie wierzenia babć, że jeżeli przyszła mama ma zgagę, to znaczy, że jej dziecko ma długie włosy. Chodzi o to, że rzekomo te włosy powodują zgagę przyszłej mamy, ale nie ma to żadnego uzasadnienia medycznego. Włosy dziecka nie mają nic do zgagi - położna podzieliła się ze mną kolejnym z przesądów, na który często napotyka w swojej pracy.
- Wybrałam się ostatnio z koleżanką na lody i usiadłyśmy sobie na ławeczkach w kolbuszowskim rynku. Przechodząca obok nas starsza kobieta zganiła mnie wzrokiem i pouczyła, że w tym stanie nie powinnam jeść lodów, bo zamarzną mi wody płodowe! - opowiada mieszkanka Kolbuszowej, oczekująca na swoje pierwsze dziecko.
- Jednym z przyjemnych aspektów ciąży było zwolnienie mnie z obowiązku mycia naczyń. Moja mama wierzy w przesąd, że gdybym przypadkiem ochlapała sobie brzuch, myjąc naczynia, mogłoby to spowodować, że moje dziecko miałoby w przyszłości problemy z alkoholem. Nie wiem, czy mój mąż w to uwierzył, czy robił to dla świętego spokoju, ale od tamtego czasu nie pozwolił mi tknąć naczyń - śmieje się Ewelina.
- Mojej znajomej powiedziano, że nie powinna długo leżeć na plecach, bo się dziecko może do kręgosłupa przykleić - wspomina z rozbawieniem inna kobieta. Towarzysząca jej koleżanka przypomina sobie, że słyszała podobny przesąd o przyklejeniu się dziecka, ale w słyszanej przez nią wersji przestrzegano ciężarne przed opieraniem się o kaloryfer.
- To moja druga ciąża, więc część przesądów już słyszałam przy pierwszej, ale zawsze trafi się coś nowego. Jakiś czas temu jadłam obiad z mężem w restauracji w Rzeszowie. Mój synek trochę "podzióbie" jedzenie, więc dzieliłam się z nim moim daniem.
Podeszła kobieta, mówiąc, że nie chce się wtrącać, ale u niej w rodzinie zawsze się mówiło, że będąc w ciąży, nie powinno się z nikim dzielić posiłkiem, bo może poskutkować to tym, że braknie mi mleka dla dziecka. Okazuje się, że nawet nieznajome osoby mogą być skarbnicą, jeżeli chodzi o przesądy. - Gdy wracałam z uczelni i jechałam autobusem miejskim, pewna pani poprosiła mnie, abym się z nią zamieniła miejscami. Jak wyjaśniła, nie powinnam jechać tyłem do kierunku jazdy, bo przez to dziecko mogłoby się ułożyć pośladkowo - opowiada jedna z zapytanych kobiet.
To mój brzuch!
Krągły brzuszek i nagle wszyscy roszczą sobie do niego prawo, nie tylko sypiąc złotymi radami, ale i dotykając go. Winien temu jest przesąd, że dotknięcie brzucha ciężarnej przynosi szczęście. Jest to bardzo niekomfortowe dla wielu przyszłych matek.
- To jakaś epidemia. Ktoś obcy wyciągał do mojego brzucha rękę - wspomina takie zachowania jedna z kobiet. - Moja znajoma, też będąc w ciąży, nie wytrzymała i oddała, to znaczy również dotknęła brzucha kobiety, która położyła rękę na jej ciążowym brzuchu. Pani była ponoć mocno zaskoczona - śmieje się mieszkanka Kolbuszowej. Okazuje się, że naprzeciw potrzebom mam, które nie chcą, aby ich brzucha dotykali obcy ludzie, wyszli producenci odzieży. Można kupić koszulki ciążowe z odpowiednim komunikatem, np. "Nie dotykaj mojego brzucha" lub bardziej przewrotnym przekazem: "Możesz dotknąć brzucha, jeśli ja mogę uderzyć cię w twarz."
Więcej w 32/2018 numerze Korso Kolbuszowskie