W cyklu znani absolwenci ZST w Kolbuszowej przedstawiamy wywiad ks. dr. Edwardem Rusinem.
Na jakim kierunku się ksiądz kształcił w naszej szkole?
- Uczęszczałem do liceum zawodowego o profilu mechanik obróbki skrawaniem w latach 1975-1979 r.
Jakie przedmioty sprawiały księdzu największą trudność, a z jakimi radził sobie ksiądz bez problemu?
- Trudność sprawiały mi przedmioty ścisłe, zaś nie miałem problemu z przedmiotami humanistycznymi, gdyż bardzo je lubiłem.
Czy utkwiło coś szczególnego księdzu w pamięci ze szkolnych lat? Może jacyś nauczyciele?
- Bardzo lubiłem język polski, którego uczyła mnie moja wychowawczyni p. Barbara Piekarz, darzona wielkim szacunkiem w naszej klasie ze względu na dobre podejście do uczniów.
Był ksiądz typem ucznia spokojnego czy może raczej "szkolnego rozbójnika"?
- Hmm... Zdecydowanie spokojnego. Byłem towarzyski, zawsze uśmiechnięty, ale przede wszystkim skromny, niewyróżniający się z tłumu.
Czy od zawsze wiązał ksiądz swoją przyszłość z kapłaństwem?
- Oczywiście, że nie. Dopiero w klasie maturalnej zacząłem o tym myśleć, choć zawsze moim marzeniem było zostać aktorem. W dodatku byłem szkolnym sportowcem długodystansowym. Miałem czwarty w Polsce czas w biegu na 30 km, więc mogłem brać udział w zawodach olimpijskich, lecz kapłaństwo zwyciężyło.
Czy pomimo swego powołania przeżył ksiądz swoją pierwszą szkolną miłość?
- Miałem dużo przyjaciółek, ale była to tylko stopa koleżeńska. Jak pamiętam miałem duże powodzenie u rówieśniczek, lecz nie przywiązywałem do tego wielkiej wagi.
Bycie kapłanem wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń. Dlaczego więc podjął ksiądz taką decyzję?
- Przed maturą pojechałem na Międzynarodową Oazę do Piastowej i poznałem tam przecudownego animatora. Bardzo chciałem upodobnić się do niego, ze względu na jego dobre serce, otwartość do ludzi i szacunek, jakim darzył wszystkich. Był on człowiekiem świeckim, ale zrozumiałem, że tylko jako kapłan mogę być tak dobry jak on. Aktorstwo by mi na to nie pozwoliło. Człowiek potrzebuje wzorców i ja wtedy właśnie go znalazłem. Nigdy nie przestawałem z kolegami, którzy mogli mieć zły wpływ na mnie. Nie wyróżniałem się, ale byłem bardzo pracowity i dzięki Bogu jestem teraz kim jestem.
Jaką reakcją wykazali się rodzice i znajomi na wiadomość o chęci wstąpienia do seminarium? Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach młodzi ludzie wstydzą się o tym mówić, bojąc się braku akceptacji ze strony rówieśników. Jak było w księdza przypadku?
- Wtedy nie było takiego problemu. Gdy wstępowałem do seminarium, w tym samym dniu moja siostra wstąpiła do zakonu. Rodzice byli z nas dumni. Mama trochę martwiła się, choć mówiła, że wie, że damy sobie radę, a jeśli chodzi o przyjaciół, to miałem wspaniałe grono, które pomimo zaskoczenia przyjęło miło tę wiadomość.
Jak potoczyły się księdza losy po wstąpieniu do seminarium?
- W 1985 r. ukończyłem Seminarium Duchowne w Przemyślu i zostałem absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W tym samym czasie przyjąłem święcenia kapłańskie i rozpocząłem pracę duszpasterską w Ulanowie, Sanoku, Przeworsku, Rzeszowie, Londynie i Miłocinie. Później rozpocząłem studia specjalistyczne: dziennikarstwo w Krakowie, studia doktoranckie w Warszawie i studia uzupełniające w Londynie.
A co jest w takim razie księdza największą pasją?
- Dziennikarstwo, kontakt z ludźmi oraz specjalistyczne duszpasterstwo niewidomych, współpraca z Katolickim Stowarzyszeniem Lekarzy Polskich i Pielęgniarek, które założyłem oraz duszpasterstwo myśliwych i leśników.
Czy mógłby się ksiądz podzielić z nami, choć częścią swoich osiągnięć?
- Przede wszystkim jestem w Polsce jedynym znawcą kultu św. Huberta i kultywującym go. W 140 dni zbudowałem w Miłocinie kościół p.w. św. Huberta. Założyłem Wyższą Szkołę Nauk Społecznych w Warszawie oraz stworzyłem program o niewidomych, który został przetłumaczony w 10 językach. Nieliczne z moich publikacji to: "Radiowy Pomost", "Miłocin nie tylko dla myśliwych", "Apostoł myśliwych i leśników", "Integracyjny charakter kultu św. Huberta", "Historia wiarą pisana", "Poglądy i działalność społeczna ks. Stanisława Bełcha na emigracji", w encyklopedii społecznej zostało zamieszczonych pięć moich haseł o Janie Pawle II. Ponadto wydaję tygodnik "Jesteśmy Kościołem" oraz założyłem Radio Via i od 10 lat prowadzę w nim audycje.
Czy to prawda, że dodatkowo wykłada ksiądz na uniwersytecie?
- Tak. Uczę języka angielskiego, etyki w biznesie, historii socjologii i katolickiej nauki społecznej.
Może chciałby ksiądz przekazać jakąś myśl, refleksję młodszemu pokoleniu naszej szkoły?
- Jedyne co mogę powiedzieć to: "Więcej być niż mieć". Liczy się sens życia i służba ludziom.
Bardzo dziękuję za udzielenie tak wartościowego wywiadu. Życzę księdzu dalszych sukcesów.
- Ja również dziękuję i pozdrawiam cały Zespół Szkół Technicznych.
Rozmawiała Ewa Skrzypczak
Komentarze (0)