Kolbuszowianka i Sokół ciągle jednak zachowują miejsca premiowane awansem. KKS ostatnio na stadionie przy ulicy Wolskiej ograł Barkę Breń Osuchowski, którą prowadzi Tomasz Grabiec z Kolbuszowej, na co dzień opiekun piłkarek Sokoła Kolbuszowa Dolna.
Podopieczni Macieja Bilińskiego wygrali 4:1, ale musieli się mocno napocić, żeby zgarnąć pełną pulę.
- Zapowiadał się ciężki mecz i taki rzeczywiście był, ale cieszy nas ta wygrana i bardzo podbuduje przed środowym meczem z Huciną
– przyznawał Kamil Czachor, ofensywny zawodnik Kolbuszowianki.
Przy stanie 1:0 goście nie wykorzystali rzutu karnego. "11" obronił Mateusz Kozioł, a za chwilę KKS zdobył bramkę na 2:0. Barka po przerwie zdobyła jednak kontaktowego gola.
- W drugiej połowie mieliśmy dużo sytuacji, ale to goście pierwsi strzelili bramkę i zaczęła się "nerwówka"
– zaznaczał Kamil Czachor. Grę kolbuszowian uspokoiła bramka na 3:1 autorstwa Czachora.
– Po tej bramce wszystko się uspokoiło i dążyliśmy do dobicia rywala. To się udało. Ta wygrana bardzo cieszy i na pewno podejdziemy do następnego meczu z dobrym nastawieniem. Będziemy walczyć o trzy punkty. Niech dobra passa trwa dalej
– mówi Czachor. Dziewiętnastą bramkę w rozgrywkach zdobył Grzegorz Wróblewski, kapitan Kolbuszowianki.
KKS musiał nauczyć się gry w obronie bez kontuzjowanego Dariusza Cisło. Zyskał za to ofensywnego Huberta Jamroza (brat Dawida), który już w debiucie z Orłami Ruda zdobył gola.
– "Becik" od pierwszego treningu jest dla nas ogromnym wzmocnieniem
– przyznaje Grzegorz Wróblewski.
- W naszej grze cały czas jest trochę do poprawienia. Cieszy jednak to, że stosunkowo łatwo kreujemy sobie sytuacje bramkowe
– zaznacza najlepszy snajper Kolbuszowianki. W składzie KKS jest rotacja, ale trener Biliński potrafi skleić mocny skład. W meczu z Barką pauzować musiał Łukasz Żuchowski.
Kolejny mecz wygrała Ostrovia Ostrowy Baranowskie. Zespół Roberta Szalonego rośnie na jednego z poważnych kandydatów do awansu. - Skupiamy się tylko na następnym meczu. Zachowujemy spokój i pokorę – zaznacza Łukasz Guźda, kierownik Ostrovii.
Zaskakująco wysokim wynikiem zakończył się derbowy mecz Siedlanki z Zaciszem Trześń. Jesienią mecz w Trześni był niezwykle zacięty i nerwowy. Wykazać mogła się Komisja Dyscypliny podokręgu Rzeszów. Mecz w Siedlance był inny. – Spokojny, szczególnie jak na derby, było dużo spokojniej niż ostatnio. Duża w tym zasługa również sędziów, którzy bardzo dobrze prowadzili zawody – zaznaczał Tomasz Bajor, pomocnik Zacisza. Trześń do wygranej poprowadził Kamil Jezuwid, zdobywca trzech goli. - Kamil jak ma swój dzień, to nie przegrywamy. Chłopaki z tyłu też super zabezpieczyli wszystko, żebyśmy nie stracili bramki – oceniał Bajor. Dla Zacisza to była to druga wygrana z rzędu w lidze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.