Jak się czuje sensei, którego podopieczna została młodzieżową mistrzynią Europy?
- Rozpiera mnie wielka duma. To był jedyny złoty medal w tym dniu. Dotarło to do mnie, kiedy Monika weszła na podium, odebrała medal, a z głośników wszyscy usłyszeli „Mazurka Dąbrowskiego”. Uczucie nie do opisania.
Kto był najtrudniejszym przeciwnikiem na drodze do tytułu?
- W półfinale Monika musiała się zmierzyć z reprezentantką Rumunii. Jako juniorka Zielińska po dogrywce przegrała z nią na Mistrzostwach Europy w Warszawie. Bałem się o wynik tej walki, na szczęście Monika dała radę i pokonała przeciwniczkę.
Co najbardziej ceni pan w Monice Zielińskiej?
- Zapał do pracy. Monika nigdy nie powiedziała na treningu, że jakieś ćwiczenie nie ma sensu. Czasem jest tak, że gdy zawodnik wchodzi na wyższy poziom, to oczekuje indywidualnego podejścia. Monika też mogłaby odejść na bok, wykonywać swój zestaw ćwiczeń stricte dostosowany pod cykl, jednak nie jest taką osobą. Jest bardzo skromna.
Więcej w 50 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie