Pożar budynku Merkury Market wybuchł w środę przed godziną 10:00 - czytamy na stronie korso24.pl.
Mimo, że akcja gaśnicza trwa już ponad dobę, strażacy wciąż walczą z żywiołem trawiącym pomieszczenie magazynowe marketu. Jednocześnie starają się, aby ogień nie strawił w pełni także części sklepowej budynku. Zgodnie z informacjami z czwartkowego poranka, na miejscu pracowało już prawie 300 strażaków, a przy markecie i otaczających go ulicach znajdowało się prawie 80 wozów pożarniczych.
Akcję strażaków od samego początku utrudniała wysoka temperatura powietrza, a także ta panująca w samym budynku (znacznie przekraczała ona 100°C). Dużym kłopotem było także gęste zadymienie, a z powodu trudnych warunków akcji, w środę zasłabł tam jeden ze strażaków. Jak się dowiedzieliśmy, na szczęście nie potrzebował on hospitalizacji.
Kiedy skala pożaru się powiększała, szybko pojawiły się obawy dotyczące jakości powietrza w Krośnie. Badania w tym kierunku wykonała grupa ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Komendy Powiatowej PSP w Leżajsku, która dysponuje mobilnym laboratorium chemicznym. Urząd Miasta już w środę przekazał, że jakość powietrza uległa pogorszeniu charakterystycznym dla tego typu pożarów. Nie bez znaczenia był także fakt, że w magazynie marketu spłonęły chemikalia będące wśród sklepowych produktów.
W środę w godzinach 21:30 do 23:00 prowadzono ciągłe pomiary zanieczyszczeń powietrza atmosferycznego w rejonie pożaru. Wykryto alarmowe poziomy zawartości amoniaku w promieniu około 500 metrów od źródła pożaru, nie stwierdzono natomiast zagrożenia poza tym obszarem. Mieszkańcy najbliższej okolicy proszeni są o pozostanie w domach i nie otwieranie okien
- przekazał Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie. Dodajmy, że na miejsce pożaru przybyła już wczoraj wojewoda podkarpacka Teresa Kubas-Hul.
Okazuje się, że pogorszeniu uległa nie tylko jakość powietrza. Jak już informowaliśmy, strażacy wykorzystali do gaszenia pożaru wodę ze znajdującego się niedaleko marketu potoku Lubatówka. Linię gaśniczą wspomagają tam dwie magistrale wężowe o długości około 1900 metrów. Niestety w trakcie akcji do potoku spłynęła piana gaśnicza, a także doszło do podwyższenia temperatury wody. Jak informują lokalne władze, doprowadziło do zaobserwowania śnięcia ryb, które mogą tam unosić się martwe na powierzchni.
O zaistniałej sytuacji został powiadomiony sztab kierujący działaniami ratowniczymi przy pożarze na ul. Bieszczadzkiej w Krośnie. Woda została pobrana do badań
- przekazał Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie.
Z pewnością skalę zniszczeń związaną z pożarem budynku marketu budowlanego w Krośnie będziemy mogli poznać dopiero po zakończeniu akcji gaśniczej. Wtedy też zacznie się dopiero szacowanie strat. Niedaleka przyszłość, a także badania wody i powietrza wskażą też, jak na tej tragedii ucierpi środowisko naturalne.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.