Jest pani znana z wykonywania rękodzieł w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. Czym dokładnie pani się zajmuje?
- W tej chwili przeszłam zupełnie na ręczne robótki szydełkowe. W skansenie w Kolbuszowej prowadzę jeszcze wycinanki z papieru. Są to różne ozdoby takie jak firanki do okien, obrusy. Dawniej również oklejano okna tego typu robótkami. Do wszystkiego służyła wycinanka. Można było ją też spotkać w kościołach i kapliczkach. Tego wszystkiego uczę dzieci w Muzeum Kultury Ludowej.
ZOBACZ TAKŻE: Medale dla par z Dzikowca. Przeżyli razem 50 lat!
Czy najmłodsi lubią takie zajęcia?
- Dzieci są bardzo zainteresowane takimi zajęciami. Powiem szczerze, że najbardziej młodsze dzieci do około czwartej lub piątej klasy lubią tego typu warsztaty. Obecnie Koła Gospodyń Wiejskich również bardzo dużo współpracują ze mną. Przyjeżdżają do skansenu. Przed pandemią jeździłam jeszcze na różne zebrania, które organizowały KGW.
Jest pani bardzo zaangażowana w to, co robi. Od kiedy pani rozwija swoją pasję?
- Już jako dziecko miałam możliwość wykonywania robótek ręcznych, ponieważ moja mama robiła na szydełku, szyła, wykonywała przepiękne bukiety z bibuły. Ja od niej po prostu się uczyłam. Nawet do szkoły nosiłam takie bukiety kwiatów zrobione z bibuły. Obecnie wszystkie zrobione przeze mnie bukiety są w skansenie.
Pracami ręcznymi zainteresowała panią mama?
- Tak, to ona przekazała mi dużo wiedzy. Moja mama wszystko robiła z głowy. Nie miała gotowych schematów. Ona sama opracowywała wzory na serwetki. Robiła nawet rajstopy i chustki. Były przepiękne. Mama używała do ich wykonania różnych nici i włóczek.
Ta pasja przeszła z pokolenia na pokolenie. Czy pani rodzina również podziela te same zainteresowania?
- Tak, przede wszystkim córka. Mam dwóch synów i oni mniej się interesują tego typu rzeczami, ale córka bardzo sobie ceni rękodzieła. Ma bardzo dużo, podobnie jak ja, wykonanych ręcznie rzeczy. Są to serwetki, obrusy, a w zimie ozdoby choinkowe.
Takie prace są bardzo pracochłonne. Czy dużo zajmuje pani zrobienie jednej robótki?
- W zależności, co robię. Na przykład bieżnik, który mam na stoliku, wykonuję przez trzy popołudnia. Jest to od dziesięciu do dwunastu godzin.
Z pewnością są prace, które pamięta się najbardziej. Przypomina pani sobie swoje pierwsze dzieło?
- Tak, pamiętam, że było ono bardzo kiepskie. Była to taka serwetka. Trzymałam ją przez długie lata. Miałam wtedy może trzynaście, czternaście lat i zaczynałam wtedy szydełkować. W młodości byłam bardziej zainteresowana szyciem. Robiłam bardzo dużo ubranek na lalki. Miałam wtedy około 8 lat.
Gdy urodziłam dzieci, nie pracowałam zawodowo i wróciłam do szycia, aby się z tego utrzymać. Poszłam na kurs krawiecki. W latach siedemdziesiątych tak na poważnie zaczęłam zajmować się szydełkiem. Jak poszłam pracować w skansenie, wykonywałam różne ozdoby na szydełku między innymi do kapliczek i do kościoła, który później powstał. Robiłam również ozdoby na choinki oraz girlandy do obrazów.
Obecnie prowadzi pani warsztaty w skansenie. Jakie ma pani plany i marzenia związane z pani pasją?
- Powiem szczerze, że ze względu na pogarszający się z wiekiem wzrok, powoli będę odchodzić od tej pasji. Jeszcze robię robótki, ale jak długo to potrwa, nie potrafię więc powiedzieć.
Już wiele lat poświęca się pani realizacji swoich pasji. Czy jako dziecko interesowały panią takie robótki?
- Tak, bardzo. Przyczyniła się do tego w dużej części moja nauczycielka od plastyki. Ona uwielbiała takie robótki ręczne i uczyła nas dziergać na drutach i robić prace na szydełku. Mieliśmy rozdzielne zajęcia dla dziewcząt i chłopców. Chłopaki miały na przykład mini stolarnię.
Wykonuje pani różnego rodzaju rękodzieła. Które prace lubi pani tworzyć najbardziej?
- W tej chwili szydełko. Wszystko, co jest z nim związane. Są to na przykład ozdoby choinkowe i na Wielkanoc. Uwielbiam różnego rodzaju obrusy i serwetki.
Prowadziła pani ostatnio w Muzeum Kultury Ludowej warsztaty z wykonywania kwiatów z bibuły. Czy lubi pani przekazywać swoje umiejętności młodszym pokoleniom?
- Bardzo. Kocham dzieci i mam swoje wnuczki. Z chęcią uczę również dzieci na warsztatach. Są wspaniałe. Szybko pochłaniają wiedzę i chcą się nauczyć. Mam wrażenie, że obecnie wróciła moda na robótki ręczne, bo były lata, kiedy nikt się tym nie interesował. W tej chwili bardzo dużo osób interesuje się rękodziełami.
Czy osoby starsze też biorą udział w tego typu warsztatach?
- Tak, tak oczywiście. Przede wszystkim takie osoby już na emeryturze, ponieważ są obecnie dzienne domy dla osób starszych. Robię z nimi na zajęciach różne ozdoby, na przykład pająki. Dużo osób interesuje się teraz takimi rzeczami. Nawet młodzież jest zaciekawiona. Przyjeżdża młodzież z zagranicy i z nimi również prowadzę warsztaty. Najchętniej jednak w zajęciach biorą udział uczniowie między pierwszą a czwartą klasą szkoły podstawowej.
Dużo osób chce nauczyć się tworzyć takie prace? Czy wykonywanie robótek jest dla każdego?
- Powiedziałabym, że nie zawsze. Trzeba być zupełnie spokojnym, cierpliwym. Takie robótki ręczne wymagają czasu. Dzisiaj powiedzmy sobie szczerze, młodzież czy nawet dzieci nie mają czasu. Moje pokolenie miało czas, bo nie było komputera, telewizora. U mnie w domu nawet radio rzadko grało, więc dzieci zajmowały się robótkami. Elektronika nam zabrała czas.
Jakie predyspozycje musi mieć osoba, która chce wykonywać takie prace?
- Przede wszystkim cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Każdy może takie rzeczy zrobić, ale trzeba mieć w sobie spokój i, jak już wspomniałam, cierpliwość.
Chcąc zacząć przygodę z robótkami, trzeba się odpowiednio przygotować. Jakie materiały i przyrządy trzeba mieć, aby wykonywać takie prace?
- Wystarczą podstawowe rzeczy. Do kwiatów z bibuły, jak i do wycinanki oraz pająka, potrzeba najprostszych rzeczy. To zależy od rzeczy, którą będziemy tworzyć. Najczęściej wystarczy bibuła, kawałeczek papieru i zwykłe nożyczki. Tyle nam w zupełności wystarczy. Do kwiatków natomiast potrzebujemy kawałeczek drucika, żeby te kwiatki zakręcić.
Takie dzieła wymagają wiele godzin pracy. Jak dużo czasu poświęca pani swojej pasji?
- Latem nie tak dużo, ale wiosną, jesienią lub zimą potrafię nawet poświęcić do 10 godzin dziennie. Nigdy się przy tym nie nudzę. To jest najważniejsze. Dla mnie telewizor lub radio mogą nie istnieć, jak mam szydełko lub inne robótki. Powiem szczerze, że latem mało wykonuję takich rzeczy ze względu na to, że mam duży ogród i to nim muszę się zająć. Druga sprawa to, że jest bardzo ładna pogoda, która zachęca do wyjścia na zewnątrz.
Więcej w aktualnym wydaniu Korso Kolbuszowskie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.