W ciągu trzynastu lat pan Stefan Buś, piekarz z Nowej Dęby, odbył rowerem siedem pielgrzymek do Rzymu. Był też w Lourdes, Fatimie, Wilnie, Katyniu, Smoleńsku i w niezliczonej ilości miejsc po drodze. Jak mówi, podczas rowerowych pielgrzymek przejechał długość obwodu Ziemi (około 40 tys. km). 75 – letni dziś pan Stefan ostatnią pielgrzymkę do Watykanu odbył w 2014 r. Miał wtedy 73 lata i był najstarszym uczestnikiem rowerowej wyprawy. Długą i żmudną jazdę w fatalnych warunkach atmosferycznych odchorował. Dwóch kółek jednak nie porzucił.
Wiek nie ma znaczenia
Pan Stefan pielgrzymować rowerem zaczął po tym, jak kręgosłup odmówił mu posłuszeństwa i już dłużej nie mógł chodzić do świętych miejsc pieszo (wcześniej sześć razy wędrował z pątnikami na Jasną Górę). O ogólnopolskiej pielgrzymce rowerowej do Rzymu dowiedział się z prasy katolickiej. Minęły jednak tygodnie, zanim przekonał księdza-organizatora, by pozwolił mu w niej uczestniczyć. Barierę dla duchownego stanowił wiek. Był rok 2001, kiedy ruszała pielgrzymka, nasz rozmówca miał 61 lat. Limit wieku pątników był ograniczony do 35 lat. Początkowo ksiądz organizator nie zgodził się na uczestnictwo pana Stefana w wyprawie. Nasz rozmówca długo przekonywał duchownego: – W Niedzieli było ogłoszenie o pielgrzymce do Rzymu. Jestem wierzący, praktykujący, więc zadzwoniłem do tego księdza, który to organizował, żeby się zapisać. A on się pyta: ile ma pan lat? Mówię: 61. A on mi zadaje pytanie: A przeczytał pan do jakiego wieku tam jest zaznaczone? Ja mówię: No tak, do 35 lat – mówi pan Stefan i dopowiada: – Miałem wielkie problemy z tym, żeby w ogóle ksiądz mnie wziął. Bał się.
Pierwsza, telefoniczna próba przekonania organizatora do przyjęcia pana Stefana do grona pielgrzymów nie powiodła się.
Więcej w Korso nr 15/13.04.2016