reklama
reklama

Śmierć młodej pacjentki w szpitalu w Kolbuszowej. Radny kontra dyrektor mieleckiego pogotowia

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Śmierć młodej pacjentki w szpitalu w Kolbuszowej. Radny kontra dyrektor mieleckiego pogotowia - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIW grudniu mieleccy radni powiatowi dowiedzieli się o przyznaniu nagrody jubileuszowej dla dyrektora mieleckiego Pogotowia Ratunkowego, Grzegorza Gałuszki. Dyrektor otrzymał nagrodę w wysokości 75% wynagrodzenia miesięcznego. Nie spodobało się to wszystkim członkom rady. Marek Kamiński przywołał sprawę śmieci młodej pacjentki niezabranej przez pogotowie do szpitala. Grzegorz Gałuszka pojawił się na sesji osobiście i oczekiwał przeprosin. To jednak nie koniec tej sprawy.
reklama

Mieleckie pogotowie ma regulamin zbieżny z rozporządzeniem prezesa Rady Ministrów i  po 20 latach pracy jego dyrektorowi należy się nagroda w wysokości 75% wynagrodzenia. 

Radny Marek Kamiński odniósł się krytycznie do przyznanej nagrody.

Radził wstrzymać się z dodatkową nagrodą dla dyrektora naszego pogotowia. W świetle ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w naszym powiecie, było jakieś zawahanie z dobrą pracą pogotowia ratunkowego. Nie została zabrana przez karetkę młoda dziewczyna, dwudziestoletnia, i z tego, co się orientuję - to nie są oficjalne informacje, dlatego bym nie chciał odpowiadać za to, co mi przekazano - zaznaczył - karetka jej nie zabrała, została dowieziona przez rodzinę do szpitala czy do pogotowia do Kolbuszowej. W każdym razie ta dziewczyna zmarła. Dla mnie na pierwszy rzut oka jest to błąd w pracy pogotowia. Dla mnie to jest takie nadmierne wyróżnianie, gloryfikowanie kogoś. To jest moje odczucie jako radnego i przewodniczącego Komisji Rodziny Zdrowia i Pomocy Społecznej - zakończył.

reklama

Tuż przed zakończeniem posiedzenia, na sali obrad pojawił się dyrektor pogotowia we własnej osobie.

Spokojnie słuchając sobie obrad tej rady za pośrednictwem środków masowego przekazu, ze zdumieniem słyszałem słowa pana radnego Kamińskiego - wyjaśniał. - Chciałem odnieść się do słów, że "się niedobrze dzieje w pogotowiu" że pogotowie przyczyniło się do śmierci pacjentki, że prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie. Radny wypełniając mandat, wypełniając funkcje zaufania publicznego, musi ważyć swoje słowa i mówić przede wszystkim prawdę. Pan radny Kamiński kłamał - podkreślił Grzegorz Gałuszka. - Zwracam się z prośbą o oficjalne przeprosiny ze strony Kamińskiego za te słowa, które naruszają godność osobistą pracowników pogotowia ratunkowego, obrażają dobre imię. Daję szansę na publiczne przeprosiny za swoje słowa. Jeżeli nie, to składam doniesienie z tytułu popełnienia przestępstwa - zapowiedział.

reklama

Jak dowiedzieliśmy się na poniedziałkowej sesji rady powiatu, oficjalnych przeprosin nie było, doniesienia na prokuraturę też nie. Radny Kamiński zdecydował się wyjaśnić dokładniej, czego dowiedział się od rodziny zmarłej pacjentki i dlaczego podtrzymuje swoje zdanie o nagrodzie dla dyrektora pogotowia.

- W pogotowiu pracują setki ludzi oddanych swojemu zawodowi i wielokrotnie narażają swoje życie, ja to doceniam - zaznaczył. - Muszę jednak przedstawić opis interwencji pogotowia u tej rodziny, żeby inne rodziny również wiedziały, jak reagować, że nie wolno w pewnym momencie odpuścić, bo to kosztuje ludzkie życie - stwierdził.

reklama

W przepisach systemu państwowego ratownictwa medycznego jeden z punktów mówi o tym, jak szybko powinna przyjechać karetka od chwili zgłoszenia przez dyspozytora medycznego. Średni czas dotarcia do pacjenta nie powinien być większy niż 8 minut w mieście powyżej 10 000 mieszkańców, natomiast poza miastem powyżej 10 000 mieszkańców nie powinien być większy niż 15 minut.

Stacja pogotowia ratunkowego w Mielcu odpowiada za cztery powiaty: mielecki, kolbuszowski, stalowowolski i tarnobrzeski.

Sytuacja miała miejsce na granicy powiatu mieleckiego i kolbuszowskiego, obsługiwanych przez naszą stację - mówił radny Kamiński. - Rodzina wezwała karetkę do dwudziestoletniej osoby, przewlekle chorej, która w międzyczasie, przed przyjazdem karetki, straciła przytomność. Działo się to o godzinie 15:50. Numer 112 przekazał, że miała w miarę szybko przyjechać karetka spod stacji Padew Narodowa. Po kilkunastu minutach oddzwoniono, że przyjedzie karetka z Kolbuszowej. Przyjechała po 35 minutach. Interwencja karetki na miejscu trwała około 50 minut. Stwierdzono, że nie ma zagrożenia zdrowia i życia i zespół ratunkowy odjechał bez pacjentki. Stan zdrowia młodej kobiety w krótkim czasie bardzo się pogorszył, rodzina zadecydowała, żeby nie tracić czasu i sama zawiozła chorą do szpitala w Kolbuszowej. Była wówczas godzina 18:40. Zmarła o godzinie 3:20, kilka  godzin po tym, jak karetka była na miejscu. Tak jak zgłaszałem w moim wystąpieniu na sesji 19 grudnia, w mojej ocenie na pierwszy rzut oka jest to błąd pracy pogotowia. Sprawa została zgłoszona przez rodzinę do Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej, a ta prokuratura przekazała ją do prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Moje stwierdzenie, że wystąpiło zawahanie dobrej pracy pogotowia, kiedy karetka przyjeżdża po 35 minutach, a nie po 15 i nie zabiera do szpitala chorej, która umiera po kilku godzinach, jest w pełni uzasadnione - przekonywał. - Według uchwały Rady Powiatu, dyrektor zarządza i kieruje zakładem, a także reprezentuje go na zewnątrz i samodzielnie podejmuje decyzję dotyczące funkcjonowania zakładu i ponosi odpowiedzialność za działalność.

Radny Kamiński odniósł się też do nagrody przyznanej dyrektorowi pogotowia.

- Proszę się zastanowić nad następną nagrodą, bo to jest według mnie nie jest to kapitalny dyrektor, ponadprzeciętny, którego trzeba tak gloryfikować.  Reaguje na próbę zwrócenia uwagi, że ten wyjazd był nieskuteczny, niedobry tym, że zapowiada, że na drugi dzień dostanę na piśmie, za co mam przeprosić. Prosiłbym, żeby pan Gałuszka zajął się swoją pracą, pochwalił się nowymi rozwiązaniami w systemie ratownictwa medycznego. Nie będę chodził po sądach, bo nie w tym jest rzecz, my mamy służyć ludziom, a ja będę miał następne takie przypadki to dalej będę tak dobitnie mówił - podkreślił.

 Pozostali radni byli podzieleni w ocenie tej sytuacji, ale podkreślali, że sprawa ta powinna być rozstrzygnięta przez prokuraturę.

- Dajmy prokuratorom szansę na zakończenie tej sprawy: na postawienie oskarżeń lub nie, bo to, że prokurator zajmuje się sprawą, nie oznacza, że stworzy akt oskarżenia i kogoś nim obejmie. Zatem bądźmy tu ostrożni i ważmy słowa - apelował radny Kazimierz Gacek. - Żeby kogokolwiek oskarżyć, potrzebne jest orzeczenie sądu prawomocne, ostateczne, żeby można było jakąkolwiek winę komukolwiek przepisać. Myślę że to jest incydentalny przypadek i chciałbym, żeby organy ścigania wyjaśniły go uczciwie, rzetelnie I jak było czyjeś niedopełnienie, żeby ta osoba po prostu poniosła konsekwencje. Ale czy za ten konkretny przypadek odpowiada szef instytucji, które ma takich oddziałów kilka? Nie, on odpowiada za procedury, nadzór o wiele bardziej ogólnie.

 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korso.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama