W powiecie kolbuszowskim zarejestrowanych jest 349 pasiek z pszczołami. Są to większe i mniejsze hodowle. Już u 14 z nich wykryto śmiercionośnego zgnilca amerykańskiego, a ogień strawił już kilkadziesiąt uli i pszczelich rodzin. Jest on jedynym rozwiązaniem, aby pozbyć się groźnej choroby.
Marek Olszowy, powiatowy lekarz weterynarii, w rozmowie z nami przyznaje, że problem w naszym rejonie jest bardzo poważny. Kolejne trzy pasieki zagrożone są utratą uli, z których pobrano próbki na obecność zgnilca.
Ponad połowa powiatu kolbuszowskiego
Obszarem zapowietrzonym, czyli tam, gdzie jest duże ryzyko wystąpienia zgnilca amerykańskiego, jest już ponad połowa powiatu kolbuszowskiego. Sytuacja wydaje się być najgorsza w gminie Kolbuszowa i Cmolas. Zgnilec powoli dociera także w kolejne części powiatu, powodując spustoszenie wśród pszczelarzy.
Odszkodowania dla pszczelarzy
Za poniesione straty i spalone ule pszczelarzom przysługuje odszkodowanie. Wyliczane i wypłacane jest ono przez Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Kolbuszowej, a pieniądze pochodzą z budżetu państwa.
Spalone ule z pszczołami
Do tej pory zgnilca amerykańskiego zidentyfikowano w pasiekach m.in. na terenie Przyłęka (gmina Niwiska), Trzęsówki i Ostrów Baranowskich (gmina Cmolas) oraz Domatkowa (gmina Kolbuszowa). Tam ule, wraz z wcześniej zagazowanymi rodzinami pszczelimi, zostały spalone.
Umierają w ciągu kilku dni
Zgnilec amerykański nie zagraża ludziom bezpośrednio, natomiast może powodować trudności z zapylaniem roślin na terenach rolniczych. Zima, wiosna, spadek odporności, brak pokarmu dla pszczół - m.in. to powoduje, że tych ognisk chorobowych przybywa.Choroba rozprzestrzenia się błyskawicznie. Zakażony czerw (larwa pszczoły) umiera w ciągu kilku dni. Robotnice usuwają go z ula, przenosząc bakterie na odnóżach i narządach gębowych do pokarmu, którym karmią zdrowe larwy. W ten sposób choroba rozprzestrzenia się w całym ulu.
Bakterie umiejscawiają się na wszystkich częściach ula, na plastrach, w miodzie, w pyłku i w wosku. Osłabiona pszczela rodzina jest podatna na ataki silniejszych rodzin, które z kolei przenoszą zarazę do zdrowych uli.
Choć bakteria atakuje wyłącznie larwy, to najbardziej skutecznym sposobem uratowania pasieki jest spalenie ula wraz z całą pszczelą rodziną. Przed położeniem ognia pszczoły zostają zagazowane, aby nie płonęły żywcem.
Spotkanie dla hodowców pszczół
Problemem i jednocześnie powodem coraz większej liczby zakażonych uli jest również brak wiedzy i umiejętności pszczelarzy amatorów. To m.in. dla nich organizowane było końcem lipca spotkanie w Miejskim Domu Kultury w Kolbuszowej.Spotkanie zgromadziło nie tylko osoby, które zajmują się pszczołami hobbystycznie. Nie zabrakło również profesjonalnych hodowców. Sala tego dnia pękała w szwach. Do kolbuszowskiego domu kultury przyszło około 120 osób.
Jan Gorzelany, prezes Rejonowego Koła Pszczelarzy w Kolbuszowej, w rozmowie z nami przyznaje, że tak duża frekwencja to powód do radości. - Zainteresowanie było niesamowite. To o czymś świadczy - zaznacza nasz rozmówca.
Jak słyszymy od prezesa, w trakcie spotkania wywiązało się mnóstwo dyskusji. Pszczelarze pytali m.in. o to, w jakich sytuacjach giną zarodniki zgnilca i jak z nim walczyć. - Był szereg pytań tego typu - dodaje Gorzelany i podsumowuje krótko: - Pomimo tego, że była to niedziela, to była pełna sala. Jesteśmy bardzo zadowoleni, uczestnicy też.
Droższy miód?
Zgnilec amerykański sieje spustoszenie. Ginął całe pszczele rodziny i palone są ule. Ta sytuacja może spowodować braki miodu na rynku lub wzrost cen za litrę słodkiego nektaru od pszczół.Pszczelarze mają jednak nadzieję, że wraz z nadejściem chłodniejszych dni i jesieni sytuacja związana z chorobą się unormuje i zostanie opanowana.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.