W ostatni dzień starego roku, tuż przed północą, zamiast szykować się do otwarcia bezalkoholowego szampana, strażacy interweniowali w Widełce. Tam przy drodze nr 9 paliło się auto. Ogień gasiło czterech mundurowych. - Przyczyna pożaru przez dowódcę akcji nie została ustalona - mówi nam Marcin Wieczerzak, rzecznik prasowy KP PSP w Kolbuszowej i dodaje, że samochód stał na poboczu. Nikt nie został ranny.
Podpalenie?
Do Widełki przyjechali również kolbuszowscy policjanci. - Na tę chwilę mogę powiedzieć tylko tyle, że funkcjonariusze na miejscu przeprowadzili stosowne czynności, między innymi oględziny pojazdu - mówi krótko Jolanta Skubisz - Tęcza, rzecznik prasowy kolbuszowskiej policji.
Mieszkańcy sołectwa zastanawiają się, czy auto ktoś podpalił, czy doszło do samozapłonu. - Ono już tutaj trochę stało. Było na sprzedaż. Czasami ktoś tu się zatrzymał, żeby je pooglądać. Ten mercedes miał bardzo charakterystyczne rejestracje - mówi starszy mężczyzna.
- Samozapłon występuje bardzo rzadko w przypadku, gdy autem nikt nie jeździ - mówi Tadeusz Macias, diagnosta ze Stacji Kontroli Pojazdów Max Trans w Mielcu. - Zwykle ogień pojawia się z winy kierowcy lub przy udziale osób trzecich. Ostatnią opcją są jeszcze gryzonie, które obgryzają kable jak paluszki. Wówczas może dość do zwarcia instalacji elektrycznej i pożaru - dodaje nasz rozmówca.
Więcej w 1 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie