Do słownej sprzeczki doszło na sesji (30 marca) podczas dyskusji na temat przyszłości szkoły w Staniszewskiem. O burzliwych obradach w tej sprawie pisaliśmy w ostatnim numerze naszego tygodnika.
Przeszkadzają radne i sołtysi
Do pogadanki na temat kultury wypowiadania się skłoniła radnego Steca Marta Kozioł, radna z Raniżowa. Trwała dyskusja przed podjęciem uchwały. Głos zabierał właśnie obecny na obradach mieszkaniec. - Trzeba się zastanowić, czy te dzieci są, czy nie i je przeliczyć, tak jak proponował radny (Grochala – przyp. red.) – powiedział mężczyzna obecny na sesji. Wtedy w wypowiedź mieszkańca wtrąciła się Marta Kozioł, radna z Raniżowa, potwierdzając, że dzieci w Staniszewskiem są. - Są, ale czy to znaczy, że mam chodzić po domach? - zapytała radna. Sposób, w jaki radna wtrąciła się w wypowiedź, nie spodobał się mieszkańcowi, który zwrócił uwagę radnej, aby ta mu nie przeszkadzała. - Chwileczkę, ja pani nie przeszkadzałem – powiedział mężczyzna, który chciał kontynuować swoją wypowiedź. W tym momencie na sali obrad rozpętała się burza. Odezwał się Bronisław Stec, radny z Woli Raniżowskiej, który przerwał dyskusję. - Pani Marto, pani ciągle przeszkadza mnie i innym, bo to nie pierwszy raz. Kiedy nazywaliśmy ulicę w Raniżowie, było to samo. Przyszła pani i zamiast szukać konkretów, łapie pani ludzi tam, gdzie nie potrzeba – powiedział radny Stec. - Tak się nie robi. Za dużo ta pani sobie pozwala. Przerywa, a ma prawo się zgłosić. Przewodniczący tego nie widzi – zwracał się radny do obecnych na sali.
Zdaniem Bronisława Steca nie tylko radna Kozioł skłoniła go do pogadanki na temat kultury wypowiadania się. - Tak samo było w sprawie nazwania ulicy, sołtys mógł pyskować ile chciał i jeden, i drugi. Pan Warzocha jeden, pan Mikołajczyk drugi i jeszcze wiele osób – powiedział samorządowiec i dodał: - Kiedy ja natomiast zgłosiłem uwagi i chciałem coś zasygnalizować, to pojawił się głos "szybko, szybko kończyć". Jeszcze mi pani Barbara Miazga przerywała.
Na koniec zaapelował do szefa raniżowskiej rady. - Proszę panie przewodniczący, bo pan od tego jest, aby porządkować tę sytuację i dlatego się dzisiaj włączyłem.
Do słów radnego Steca krótko odniosła się Barbara Miazga, jedna z radnych posądzanych o przeszkadzanie innym, gdy się wypowiadają: - Ale pan też teraz przerwał.
Więcej w 15 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie