Pani Helena - pogodna mieszkanka Rzeszowa, jak wielu rodaków, zdecydowała się na wyjazd poza granice Polski po to aby zarobić na lepszą przyszłość. Przez 27 lat pomagała starszym osobom, sprzątała mieszkania, ale teraz to ona wymaga pomocy! Dramat rozpoczął się 3 sierpnia tego roku. Bohaterka naszego tekstu poszła do pracy i nagle "słuch po niej zaginął". Nieodebrane połączenia telefoniczne zaniepokoiły córki. Pani Mariola i Barbara rozpoczęły intensywne poszukiwania i po dwóch dniach odnalazły mamę w... szpitalu! Pani Helena trafiła tam po wylewie, a jej stan był krytyczny. Ponadto na rękach i nogach zauważono liczne rany przypominające pobicie. Kobieta rzekomo w chwili zdarzenia przebywała w łazience, upadła i uderzyła się w głowę.
Najgorsze było to, że nikt nie chciał jej operować, brakowało pomocy ze strony ambasady, Narodowego Funduszu Zdrowia, a także resortu zdrowia, czy też Kancelarii Premiera RP oraz Prezydenta RP! Córki same walczyły o mamę. Dzięki pomocy finansowej rodziny, po blisko trzech miesiącach pobytu w Neapolu, pacjentkę udało się sprowadzić do Polski. Od czasu przyjazdu pani Helena przebywała w ośrodku opieki w Żołyni, jednak niespodziewanie wkradła się do organizmu infekcja, kobieta trafiła do szpitala.
- Aktualnie mama przebywa w szpitalu w Przemyślu, na oddziale neurologii. Walczy z infekcją. Tę bitwę również musi wygrać! My działamy, aby przygotować się do pobytu mamy w ośrodku rehabilitacji.
- piszą córki pani Heleny.
Kiedy tylko pani Helena zbierze siły ma trafić do ośrodka rehabilitacji w Tajęcinie koło Rzeszowa. I tutaj zaczynają się kłopoty (...) CZYTAJ DALEJ - RUSZYŁA ZBIÓRKA PIENIĘDZY DLA PANI HELENY, CZY WIADOMO CO WYDARZYŁO SIĘ WE WŁOSZECH>>
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.