reklama

Osobowość zaklęta w kadr

Opublikowano:
Autor:

Osobowość zaklęta w kadr - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIZ Wojciechem Jachyrą, pochodzącym z Weryni fotografem, który od czterech lat współpracuje ze znanymi polskimi modelkami, modelami i najpopularniejszymi polskimi magazynami, rozmawia Monika Śnieżek.

Obudziłeś się pewnego dnia i pomyślałeś: "zostanę fotografem mody". Spakowałeś walizki i pojechałeś do Warszawy. Tak to było? Grom z jasnego nieba? Co sprawiło, że postanowiłeś zmienić swoje życie i ruszyć w kierunku marzeń?
 - Myśl, że chcę wykonywać tę dyscyplinę sztuki, pojawiła się w połowie studiów inżynierskich na które uczęszczałem do Rzeszowa, lecz tak naprawdę (jak teraz o tym myślę) dojrzewało to we mnie od dzieciństwa. Aparaty fotograficzne ciągle przewijały się w domu, magazyny modowe również, fascynowało mnie i jedno i drugie, co zaowocowało połączeniem w jedną całość podczas studiowania architektury krajobrazu. W połowie studiów postanowiłem, że spróbuję swoich sił. Kiedy kończyłem studia, powoli planowałem, co muszę zrobić, żeby osiągnąć swój cel, jakim były kolejne studia, tym razem w Warszawie. W międzyczasie dzięki mobilizacji mojego kolegi Tomka, z którym pracowałem, kupiłem aparat i fotografowałem wszystko: architekturę, przyrodę, ludzi... Pracowałem nad kompozycją kadru, bawiłem się parametrami w lustrzance itd. Zaowocowało to pierwszymi zdjęciami reporterskimi i dokumentalnymi.

Początki zawsze są trudne. Z tego co możemy przeczytać w prasie lub zobaczyć w TV jest to chyba dosyć hermetyczne, elitarne środowisko. Jak udało ci się odnaleźć jako osobie z małej podkarpackiej miejscowości, w Warszawie? Czy istnieją tam takie podziały?
 - Nie wszystko stało się od razu. Swoją pracę nad kształceniem się w kierunku fotografii mody zaczynałem totalnie od podstaw. W pierwszych trzech latach nauki nie byłem gotowy na pracę komercyjnego fotografa. Ciężko pracowałem nad warsztatem i klimatem zdjęć. Kiedy jednak poczułem, że to jest "TEN MOMENT", nawiązałem w kilku miejscach współpracę, która pomogły mi w wypromowaniu swojego nazwiska.

Nawiązując do zadanego pytania, "jak udało ci się odnaleźć...", przede wszystkim nikogo nie udawałem, nie kreowałem nowego Wojtka, tylko pozostałem sobą. Nie wstydzę się tego, że pochodzę z Weryni, a mój dom jest w Kolbuszowej. Mówię o tym otwarcie, będąc w stolicy. Wyznaję zasadę, że jak ja jestem szczery i prawdziwy w stosunku do każdego człowieka, sam tego oczekuję. Chyba dzięki temu wciąż spotykam niesamowitych ludzi związanych z polskim show-biznesem, którzy naprawdę są cool, a rozmowy z nimi, wymiana inspiracji czy doświadczeń życiowych poszerza spectrum widzenia świata. Nigdy też nie spotkałem się z krytyką, odnośnie mojego pochodzenia. Warszawa jest kolebką różnorodności i tolerancji, wszyscy do niej lgną, gdyż można tu spełniać swoje marzenia, jeśli tylko masz pomysł na siebie i jesteś konsekwentny.

Dlaczego akurat fotografia mody?
- Dla mnie fotografia mody jest sposobem wyrażania siebie, swoich przeżyć, swojego widzenia świata. Przede wszystkim mam wpływ na to, co chcę pokazać widzowi, tak samo jak malarz pokazujący swój obraz czy pisarz oddający swoją książkę w ręce czytelników. Fotografia mody zawsze była kreacją, a ja chcę kreować i dzięki temu poruszać wiele tematów związanych z życiem w naszym kraju i poza nim i w konsekwencji zmuszać do dyskusji na dany temat.
 
Więcej w 10 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE