Przesłuchiwany 33-letni świadek rzucił nowe światło na przebieg tragicznego w skutkach wypadku, dokładnie relacjonując przebieg wydarzeń z Wielkiej Soboty ubiegłego roku.
Ja jechałem za tirem
- Było ślisko, padała mżawka, jechałem jakieś 20 - 30 metrów bezpośrednio za samochodem ciężarowym, który brał udział w wypadku i widziałem moment zderzenia – zaczął swoje zeznania świadek, którego wcześniej nikt nie przesłuchiwał. I tu już mamy nową ciekawostkę, ponieważ na wcześniejszej rozprawie zeznawała kobieta, która twierdziła, że ona jechała bezpośrednio za tirem.
Dalej świadek opowiada, że jechał około 50 km/h, a sam wypadek wydarzył się na zakręcie. - Przez ułamek sekundy przed samym zderzeniem widziałem nadjeżdżającego z przeciwka białego busa, który później zniknął mi z oczu – relacjonował.
Moment zderzenia
- Następnie widziałem, jak bus na swoim pasie poruszał się jakby w poprzek drogi. Tył busa zajmował część lewego pasa i torem poślizgowym uderzył w przód ciężarówki, za którą ja jechałem. Przód busa w chwili uderzenia znajdował się przy prawej krawędzi drogi. W momencie zderzenia samochód nie wykonał żadnych manewrów czy obrotów i wpadł w prawe pobocze – zeznawał dalej.
I tu kolejna nowość: Z opinii biegłego wynikało, że pojazd po zderzeniu wykonał obrót o 360 stopni i uderzył w skarpę.
Dalej świadek relacjonował, że widząc to zdarzenie, szybko się zatrzymał i od razu zadzwonił na policję. - Wyszedłem z samochodu razem z pasażerem, z którym jechałem i podeszliśmy do busa. Silnik dalej pracował i wychodziły z niego opary, dlatego osoba, z którą jechałem, podeszła do pasażera siedzącego z przodu busa i prosiła go, aby wyłączył silnik – mówił.
Więcej w 8 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie