Zatrzymany w Dębicy, wówczas 29-letni Tomasz B., na ciele posiadał liczne zadrapania i siniaki, a od pasa w dół schlapany był krwią z rozbryzgu. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy.
Ze szpitala do szpitala
Śledczy ustalili również, że dwa dni przez zabójstwem, Tomasz B. przebywał w dębickim parku, gdzie miał zaczepiać bawiące się tam dzieci. Był pod wpływem marihuany. Zatrzymany przez policjantów został przewieziony do szpitala w Straszęcinie, gdzie nie został przyjęty i skierowany do przeprowadzenia badań na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Powiatowego w Dębicy. Następnie Tomasz B. został ponownie przewieziony do szpitala w Straszęcinie.
Pomimo stwierdzenia u niego podejrzenia psychozy ponownie nie został przyjęty i jeszcze raz został przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Powiatowego w Dębicy na badanie tomografii głowy. Mieszkaniec Cmolasu, przez nikogo niepilnowany, wyszedł z lecznicy.
|
Rok później
Do tej makabrycznej zbrodni wracamy po prawie roku. Co o spawie mówi Prokuratura Rejonowa w Dębicy?
Jacek Żak, szef dębickiej prokuratury, poinformował nas, że skierowano wniosek do sądu o umorzenie postępowania i zastosowanie środków zabezpieczających, czyli umieszczenie Tomasza B. w szpitalu psychiatrycznym.
Oznacza to, że jeżeli sąd przychyli się do wniosku prokuratury, mieszkaniec Cmolasu nie będzie skazany za morderstwo i nie pójdzie do więzienia, ale zostanie zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, gdzie poddany zostanie leczeniu.
- Mężczyzna okazał się niepoczytalny i w lipcu mają zacząć się pierwsze rozprawy. Cały czas Tomasz B. jest tymczasowo aresztowany i przebywa w szpitalu psychiatrycznym
- wyjaśnia prokurator Żak.
CZYTAJ TEŻ: