reklama

GMINA NIWISKA. Dyskusja o rozgraniczeniach działek w jednej z miejscowości

Opublikowano:
Autor:

GMINA NIWISKA. Dyskusja o rozgraniczeniach działek w jednej z miejscowości - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIRadny Robert Łakomy, podczas ostatniej sesji rady gminy, nie krył swojego oburzenia. Sprawa dotyczyła rozgraniczenia działek w Siedlance.

Podczas majowych obrad samorządowiec nawiązał do prac związanych z aktualizacją ewidencji gruntów i budynków. Aktualizacja ewidencji prowadzona jest na zlecenie Starostwa Powiatowego w Kolbuszowej przez firmę, która została wybrana w przetargu.

 

Zgodna granica?

- Wysyłają zawiadomienia na daną godzinę, przyjeżdżają rolnicy, przyjeżdża delegacja z lasów państwowych, czekamy, a geodeci rolników lekceważą - powiedział Robert Łakomy, radny z gminy Niwiska, dodając, że nawet po kilku godzinach nikt się nie pojawił.

Samorządowiec dopytywał o to, jak to jest możliwe, że później otrzymał on wezwanie do podpisania protokołu z rozgraniczenia. - Jak granica może być zgodna, jeżeli nie było geodety i nie pokazał mi, jak ma granica przechodzić? - dopytywał radny Łakomy - Po co ja tam do nich pojadę? - dodał.

 

Godzina rozgraniczenia

Radny Robert Łakomy zaznaczył, że on nie podpisze żadnego wniosku czy protokołu. Sprawa rozbiła się o to, że jeżeli przedstawiciele geodezji nie mają czasu przyjechać i wykonać należycie swojego obowiązku, to radny nie będzie tracił czasu na spotkania z nimi.

Szefowa gminy odniosła się do tematu. Zaznaczyła, że za to nie odpowiada wójt. - I nie starosta - podkreśliła Elżbieta Wróbel. 

Dodała, że można się jednak z tą sprawą zwrócić do starostwa, ze względu na to, że starosta zlecił przetarg, w którym zrobił założenia. - My też jako gmina w tym uczestniczymy i też jeździmy, i też czekamy - podsumowała Wróbel. 

 

Wszystko da się zrobić

Szefowa gminy podała przykład innych sołectw, gdzie rozgraniczenia zostały wyznaczone w jednym czasie. Wtedy to były tam grupy geodetów, dzięki czemu wszystko sprawnie przebiegło. 

- To ma być naniesienie obecnego użytkowania, ale przy zgodzie sąsiadów na mapy - wyjaśniła wójt i dodała: - Później pokażą, jak zostało to uzgodnione i nastąpi podpisanie protokołu. Elżbieta Wróbel zaznaczyła, że oni nie są od rozgraniczenia. Wygląda to tak, że użytkownicy idą w teren i tam, jeżeli nie ma sprzeczności, przyjmują granicę. Jeżeli jednak nie dojdą do porozumienia, sprawa kończy się na starych mapach. Zostaje też opcja zrobienia rozgraniczenia, wtedy jednak trzeba być właścicielem ziemi.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE