- Pierwszy raz zalało mnie w środę, 24 sierpnia. Przyjechałem do domu i zobaczyłem, że mnie zalewa. Nie mogłem już nic zrobić. Zalało mi podwórko i piwnicę, w której stoi piec centralny i gdzie składowałem różne rzeczy – mówił bezradnie mieszkaniec Hadykówki, który zgłosił się do naszej redakcji. - Po tym, jak awaria została naprawiona, musiałem wszystko wynieść, zdezynfekować, posprzątać. Nie powiem, ale kosztowało mnie to trochę pracy – kontynuował mężczyzna. Na tym jednak jego problem się nie skończył.
Więcej w 36 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie