Wygrywacie mecz za meczem. Wygląda na to, że trochę nie pasujecie już do tej ligi.
- Nie, tak jeszcze nie "odpłynęliśmy".
Wygląda na to, że nie stracicie tej przewagi nad Lechią.
- Spodziewałem się trudniejszego meczu z Olchovią. Tam Andrij Khoptowyj wsadził mi dwie bramki z rzutów wolnych. U nas poszło nadspodziewanie gładko. Wiedziałem, że postawi nam się Raniżovia. Punktujemy, a to zawsze cieszy. Pewnie znalazłbym w drużynie takich, którzy już poczuliby się bardzo mocni, ale tego, żebyśmy nie bujali w chmurach, pilnuje trener Leśniowski. Na pewno niektórym by już uderzyła woda sodowa. Jednak wierzymy w ten awans.
Jak chłodzi głowy?
- Powtarza nam na każdym treningu, przed każdym spotkaniem. Przygotowujemy się pod konkretnych rywali, nie kalkulujemy. Słyszymy ciągle: "najważniejszy jest najbliższy mecz". Nie sposób się z nim nie zgodzić. Nieważne, co będzie za tydzień, za dwa i to, co zrobią inni.
Komplet punktów o czym świadczy?
- Że jesteśmy dobrze przygotowani do rundy. Nasza gra wygląda na coraz lepiej zorganizowaną. Mamy wyjątkowo szeroką i wyrównaną kadrę. Trenera i zarząd powinno wyjątkowo cieszyć to, jak radzi sobie nasza młodzież. W Woli Chorzelowskiej, w drugiej części gry na boisku było aż 8 młodzieżowców. Ze starszyzny zostałem tylko ja, Piotrek Karkut i Andrzej Skowron i w takich zestawieniu zdobyliśmy 3 gole. Po dobrze przepracowanej zimie chłopakom nie brakuje sił, wszyscy solidnie mobilizują się przed każdym meczem.
Lechię macie u siebie.
- Oni potrafią grać w piłkę, również na dużych boiskach.
Cała rozmowa w aktualnym Korso