reklama

Trzecie miejsce na koniec rozgrywek zapewniła sobie drużyna Kolbuszowianki

Opublikowano:
Autor:

Trzecie miejsce na koniec rozgrywek zapewniła sobie drużyna Kolbuszowianki - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SPORTPo serii 7 przegranych z rzędu przełamali się zawodnicy Floriana Ostrowy Tuszowskie. Podopieczni Janusza Stawarza pokonali Wilgę aż 6:2. Trzecie miejsce na koniec rozgrywek zapewniła sobie Kolbuszowianka.

- Chyba limit pecha na tę rundę wyczerpaliśmy. Z Widełką zagraliśmy w prawie optymalnym składzie i byliśmy w miarę skuteczni – zaznaczał Sławomir Trojnacki, grający prezes Floriana, który zdobył jedną z sześciu bramek dla miejscowych. Trzy trafienia zanotował Krzysztof Skowron, jeden z najlepszych graczy na boisku. Spotkanie, które zostało rozegrane w Trzęsówce (ze względu na remont płyty w Ostrowach Tuszowskich), lepiej rozpoczęli jednak przyjezdni. Po podaniu Kamila Filipowicza do siatki miejscowych trafił grający prezes i trener Wilgi – Łukasz Gniewek. Później jednak coś groźniej atakowali miejscowi i wykorzystali dwie z trzech dogodnych okazji. W odpowiedzi efektownym (i co ważniejsze dokładnym) uderzeniem z dystansu popisał się ustawiony na lewej obronie – Marcin Niezgoda. 

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, błąd bramkarza Widełki wykorzystał Piotr Wójcik. Pressing działacza i sponsora Floriana sprawił, że Dariusz Bal stracił piłkę. Popularny "Bolek", chcąc ratować sytuację, sfaulował "Gibkiego". Sędzia musiał pokazać bramkarzowi Widełki czerwoną kartkę i podyktować rzut karny. Na bramkę zamienił go Skowron. Do końca spotkania między słupkami Wilgi stał obrońca Rafał Kuczek. Osłabiona Widełka po przerwie nie zamierzała się bronić i za otwartą grę zapłaciła surową karę.

W międzyczasie przy stanie 5:2 rzutu karnego nie wykorzystał (nie trafił w bramkę) kapitan gości – Łukasz Pruchnik. Przestrzelona "jedenastka" była dopełnieniem niemocy, jaka towarzyszyła Widełce od początku do końca spotkania. - Zagraliśmy kolejny słaby mecz. Mimo objęcia prowadzenia nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego wyniku i rywal w kilka minut dołożył dwa trafienia – żałował Gniewek. Obu zespołom przyszło biegać bo wysokiej trawie. - Złe założenia taktyczne i opadnięcie z sił przy wysokiej temperaturze doprowadziły do takiego, a nie innego finału tego meczu – dodawał Gniewek. 

Ostatnio Wilga zmaga się z problemami kadrowymi. - Problemy kadrowe to powód do zmartwień, ale w kilku meczach mieliśmy optymalny skład, a i tak wyniki pozostawiają wiele do życzenia – podsumował trener Widełki. – Myślę, że przełomowym momentem tego starcia był błąd bramkarza Widełki. To są nasze pierwsze punkty na wiosnę i sprawiły nam one dużą radość. Trochę późno "odpaliliśmy", ale jeszcze przed nami trzy mecze i z każdym z kolejnych przeciwników możemy zapunktować – ocenia Trojnacki. Florian zmierzy się jeszcze z Werynią, Hadykówką i na koniec z Trzęsówką. – Rzeczywiście trudno było nam przygotować murawę, kosiliśmy w sobotę późnym popołudniem na najwyższym trybie, bo boisko mocno zarosło – przyznawał prezes Floriana.

Z kolejnego zwycięstwa cieszyły się Marmury Przyłęk, choć do przerwy zespół Bronisława Gruszeckiego przegrywał z Ceramiką 0:1. – Stracony gol podziałał na nas motywująco. Po zmianie stron Tomek Czerw rozwiązał worek z bramkami, mieliśmy w tym meczu mnóstwo okazji – oceniał Bartek Chodór, grający prezes klubu z Przyłęka. Marmury mogą być zadowolone z wiosennego dorobku punktowego. – Przegraliśmy tylko raz: z Kolbuszowianką, nie ma co narzekać – zaznacza B. Chodór.

Hadykówka zaś na wiosnę wywalczyła tylko punkt i to nie z byle kim, tylko z liderem rozgrywek – Sokołem II Kolbuszowa Dolna. – Akurat wtedy mieliśmy pełny skład, a w wielu pozostałych spotkaniach ciężko było z zsynchronizowaniem obecności wszystkich zawodników. Czasem jedziemy na mecz "gołą jedenastką" – przyznaje Maciej Krzysztofiński, grający prezes Ceramiki, który pełni rolę szefa klubu z Hadykówki od początku rundy wiosennej. W górę tabeli na wiosnę pnie się Siedlanka. W ostatniej serii wygrała w Kosowach. – W końcu zmiany, jakie zrobiłem, wzmocniły zespół. Mecz był dość wyrównany, ale my byliśmy skuteczniejsi. Walczymy o miejsce w pierwszej szóstce. To możliwy do zrealizowania cel, ale teraz mamy mecz z mocnymi przeciwnikami. Nie zamierzamy jednak tracić punktów u siebie – zapowiada Grzegorz Kuźma, opiekun Błękitnych. W ostatniej serii trzecie miejsce na koniec rozgrywek zapewniła sobie Kolbuszowianka, która wysoko ograła Weryniankę.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE